MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Po pożarze w domu pomocy w Kielcach. Dwie osoby w poważnym stanie. Jaka była przyczyna pożaru? Poruszająca relacja właścicielki

Michał Nosal
Michał Nosal
Wideo
od 12 lat
Po pożarze w placówce opiekuńczej w Kielcach dwie pensjonariuszki są w poważnym stanie. To kobiety, do których pokoju wdarł się dym. Jedna z nich trafiła do szpitala w Krakowie. O tym co działo się w placówce w krytyczne popołudnie, jaka mogła być przyczyna pożaru i co będzie dalej, opowiedziała nam właścicielka obiektu.

Monitoring zaalarmował strażaków

W placówce opiekuńczej w Kielcach wybuchł w piątek, 10 maja pożar. Szeroko go relacjonowaliśmy. W sobotę służby podsumowywały swoje działania.

Po godzinie 17 w piątek, 10 maja w Pensjonacie Opiekuńczo Rehabilitacyjnym „Nasz Dom” przy ulicy Tobruckiej w Kielcach było już po kolacji. Cztery opiekunki, które były tego popołudnia w pracy, powoli układały pensjonariuszy do łóżek.

Bożenę Syskę, właścicielkę placówki, informacja że dzieje się coś złego, dosięgła w Nowej Dębie na Podkarpaciu, gdzie była z całą rodziną na pogrzebie.

- W pensjonacie mamy monitoring przeciwpożarowy. To między innymi z niego strażacy dostali pierwszy sygnał – tłumaczyła pani dyrektor.

To nie mogło być zwarcie

Z pierwszych relacji wynikało, że pożar zaczął się od altany śmietnikowej. Ta znajdowała się tuż przy ulicy, tak by służby odbierające odpady, miały do niej łatwy dostęp.

- Nie było tam instalacji elektrycznej. Ktoś musiał zaprószyć ogień. Może rzucił niedopałek w suchą trawę. Altana była tuż przy ścianie budynku, więc ogień szybko przeniósł się na elewację i ruszył do góry. Na szczęście strażakom udało się powstrzymać płomienie zanim sięgnęły więźby dachowej

– opowiadała Bożena Syska.

Zaczęła się ewakuacja.

- Sąsiedzi bardzo dużo nam pomogli. Wspólnie z opiekunkami ratowali pierwszych pensjonariuszy. Całe osiedle było zaangażowane – mówiła z uznaniem właścicielka „Naszego Domu”.

Część pensjonariuszy przewiezionych do szpitali, zwolniono z nich jeszcze tego samego dnia.

- W najpoważniejszym stanie są dwie panie, które zajmowały pokój od strony, gdzie paliła się elewacja. W ich pokoju było okno dachowe. Szyba pękła od gorąca gorąca i do środka dostał się dym. Jedna z tych pań jest w szpitalu w Krakowie, druga w Kielcach – relacjonowała Bożena Syska.

Konstrukcja budynku nie ucierpiała. Można sprzątać

Pensjonariusze, którzy nie potrzebowali pomocy lekarzy i ci którzy zostali ze szpitala wypisani, potrzebowali schronienia.

- Mamy tu drugi budynek. Mamy też placówkę przy Hożej. To w tych miejscach rozlokowywaliśmy naszych pensjonariuszy. Z urzędu miasta dostaliśmy polowe łóżka i pościel. Budynek, w którym się paliło jest już po inspekcji. Wiemy, że bryła domu i więźba dachowa są nienaruszone. Musimy odciąć i wymienić część instalacji, wyłączyć niektóre pomieszczenia z użycia, ale poza tym możemy już zaczynać sprzątanie – mówiła w sobotnie popołudnie Bożena Syska.

Więcej o pożarze:

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na echodnia.eu Echo Dnia Świętokrzyskie