Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

"Szlachetna paczka" trafiła do potrzebujących

Grzegorz Kończewski
„Szlachetną paczkę” wymyślił ks. Jacek Stryczek, który pracuje z wolontariuszami i ludźmi biznesu - wychowuje i uczy mądrze pomagać innym
„Szlachetną paczkę” wymyślił ks. Jacek Stryczek, który pracuje z wolontariuszami i ludźmi biznesu - wychowuje i uczy mądrze pomagać innym Andrzej Banas / Polska Press
Otrzymaną żywnością i środkami czystości torunianka natychmiast podzieliła się z innymi potrzebującymi

Pani Emilia jeszcze nie może opanować emocji. Gdy mówi o ludziach o wielkim sercu, którzy zechcieli podzielić się z nią tymi artykułami pierwszej potrzeby, w jej oczach pojawiają się łzy.

- Do ostatniej chwili nie mogłam uwierzyć, że ktoś mi pomógł - zapewnia torunianka. - Gdy wolontariusze „Szlachetnej paczki” przynieśli mi te dary, też się popłakałam i wyściskałam ich z całych sił. Tak się wzruszyłam, że prawie nie byłam w stanie podpisać pokwitowania. Później przez całą noc nie zmrużyłam oka - serce z radości waliło mi jak młot.

Czytaj też: Święta na ulicach Torunia. Jak będzie?

Zawsze żyła bardzo skromnie i oszczędzała - nigdy nie była na wczasach, wycieczce ani w sanatorium. Przez 32 lata pracowała w Elanie - na zmiany, także w niedziele i święta. Oszczędzała na wymarzone mieszkanie, każdą wolną kwotę wpłacając na książeczkę mieszkaniową.

Meble z lat 70.
Pamięta, że gdy w 1986 roku dostała wreszcie to swoje „M” o powierzchni 36 mkw. w wieżowcu na osiedlu Na Skarpie, była w siódmym niebie. Nie stać jej było na meble i na początku spała na materacu. Później odkupiła używane sprzęty z lat 70. (m.in. meblościankę i wersalkę, które służą jej do dziś), nie zdołała jednak urządzić sobie łazienki ani kuchni (znów trzeba było oszczędzać pieniądze, by wykupić mieszkanie), które - choć lśnią czystością - obecnie wyglądają dokładnie tak, jak 30 lat temu: na ścianach lamperie, nieobudowana wanna, rury na zewnątrz...

Gdy budżet się sypie
Gdy 11 lat temu przechodziła na emeryturę, nie spodziewała się, że standard życia jeszcze (i to tak bardzo!) się jej pogorszy. Zaczęło się życie, jakie prowadzi wielu emerytów - z żelazną dyscypliną i ołówkiem w ręku. Inaczej nie da się przeżyć za 1355 zł miesięcznie.

- Najpierw załatwiam wszystkie opłaty: mieszkanie, prąd, gaz, ubezpieczenie, telewizja - wychodzi tego jakieś 700 zł - wylicza Emilia Kowalska. - Za resztę muszę się wyżywić (kupuję tylko najtańsze produkty), ubrać (wyłącznie w lumpeksie) i kupić lekarstwa. Jak wypadnie prywatna wizyta u lekarza, to już budżet się sypie. Wtedy pożyczam, choć z ogromnym stresem, bo przecież będę musiała oddać! Kino, teatr? Nic z tych rzeczy. Jedyny luksus, na jaki sobie pozwalam, to prenumerata „Nowości”, które czytam od ponad 30 lat i nie wyobrażam sobie, by nie mieć dostępu do informacji o mieście.

**

Przeczytaj także: Wszystko o świętach**

W kryzysowych sytuacjach Emilia Kowalska próbowała szukać pomocy w różnych miejscach. Wszędzie - jako osoba samotna - słyszała to samo: „dochody za wysokie o 100 zł, nic nie możemy zrobić”. Finansowy dołek miała też całkiem niedawno (jest po operacji) i wtedy usłyszała o „Szlachetnej paczce”. Pomyślała, że gdyby przed Bożym Narodzeniem dostała trochę żywności i środków czystości, to bardzo by ją to odciążyło.

- Nie wiedziałam jednak, gdzie i z kim się skontaktować - mówi Emilia Kowalska. - Zadzwoniłam do moich „Nowości” i się nie zawiodłam. Po jakimś czasie byli już u mnie przedstawiciele „Szlachetnej paczki”, dokładnie sprawdzili moje dochody, wydatki, wypytali o potrzeby. I znaleźli się darczyńcy, którzy postanowili pomóc. Bardzo, bardzo wszystkim dziękuję.

Musiałam się podzielić!
Pani Emilia przyznaje, że bardzo się zdziwiła, bo zamiast spodziewanego jednego opakowania, wolontariusze „Szlachetnej paczki” wnieśli do jej mieszkania aż siedem kartonów wyładowanych i środkami czystości, i żywnością: m.in. makaronem, ryżem, konserwami mięsnymi i rybnymi, kaszą, cukrem, kawą, herbatą a nawet słodkościami. Był też piękny, ciepły koc oraz kartka z świątecznymi życzeniami i opłatkiem od firm, które ufundowały świąteczne dary.

- Od razu podzieliłam te dobra na trzy części - zapewnia Emilia Kowalska. - Jedną zostawiłam sobie, drugą przekazałam siostrze, też emerytce - jej również trudno związać koniec z końcem, trzecią zaś dałam pani z sąsiedniego bloku, samotnie wychowującej córkę i dwóch niepełnosprawnych synów. Wiem, że jej naprawdę jest bardzo ciężko. Musiałam się podzielić.

PS Personalia bohaterki na jej prośbę zostały zmienione.

Zobacz także:

Kamienica na rogu ulicy Mickiewicza i Sienkiewicza powstała w 1897 roku na zlecenie piekarza Augusta Lipińskiego.

Słodki kawałek twardego świątecznego chleba

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na nowosci.com.pl Nowości Gazeta Toruńska