Tak rodzą się żużlowcy

Ile mamy w Toruniu torów żużlowych? Pewnie większość kibiców odpowiedziałaby, że jeden. Tymczasem są trzy!

<!** Image 2 align=none alt="Image 174967" sub="Trener Jan Ząbik twierdzi, że Paweł Przedpełski ma „iskrę w oku” i może zostać dobrym żużlowcem / Fot. Jacek Smarz">Od niedawna, na terenie przy lotnisku, istnieją dwa tory - większy, 265-metrowy oraz w środku mniejszy - 125-metrowy.

- Zaczęliśmy w kwietniu - mówi trener Unibaksu Jan Ząbik. - Nawieźliśmy granit ze starego toru, moi koledzy z różnych firm zajęli się terenem, który dzierżawimy od lotniska i tak pomału obiekt nam się rozrasta. Niebawem zrobimy nasypy, Tony Briggs obiecał zamontowanie dmuchanej bandy, a jak postawimy kontener i niezbędne światła, to wystąpimy o licencję dla obiektu i będzie można na nim rozgrywać zawody.

<!** reklama>Na razie na torach trenują najmłodsi, a i nie brakuje zawodników, którzy mają już licencje.

- Na takich torach najlepiej można się nauczyć techniki - dodaje Jan Ząbik. - A poza tym ten obiekt ma inną zaletę. Na Motoarenie często coś się dzieje, a tutaj możemy bez przeszkód jeździć od rana do nocy.

Zawodnicy jeżdżą na klasycznych motocyklach żużlowych, o pojemności 500 ccm, a także na mniejszych.

<!** Image 3 align=none alt="Image 174967" sub="12-letni Igor Kopeć, jeżdżący na motocyklu z silnikiem 125 ccm słucha rad Jana Ząbika i Tony’ego Briggsa / Fot. Jacek Smarz">- Właśnie dostaliśmy od Czechów z Jawy do testowania motocykl o pojemności 125 ccm - mówi Jan Chudzikowski, były zawodnik Sparty Wrocław, który pomaga Janowi Ząbikowi. - 19 i 20 lipca przedstawiciele tej fabryki przyjadą do Torunia i przywiozą więcej sprzętu. Wybierzemy sobie sześć motocykli. Chcemy, żeby zawodnicy płynnie przechodzili przez coraz silniejszy sprzęt - zaczynali na 125 ccm, potem jeździli na 250 ccm, a na zakończenie wsiadali na klasyczny żużlowy motocykl. Dobrze, że udało nam się nawiązać kontakt z producentem, myślę, że to zaprocentuje w przyszłości.

Wczoraj odwiedziliśmy obiekt, na którym trenowało kilku zawodników. Zajmowali się nimi Jan Ząbik i Tony Briggs. Ten drugi, Nowozelandczyk (były zawodnik, syn czterokrotnego mistrza świata Barry’ego Briggsa) „dogadywał” się z najmłodszymi łamaną polszczyzną.

- Patrz pan na tego młodego chłopaka - Jan Ząbik wskazał na Igora Kopcia. - Ma 12 lat, a na 125-ce „zapiernicza”, aż miło. Niebawem pojedziemy do Częstochowy na egzamin na licencję do minispeedway’a i będzie mógł jeździć w zawodach. Będzie miał w nich trzy lata startów, niech się chłopak rozwija. Ma talent. Takie rzeczy widzi się po oczach. Albo niech pan popatrzy na Pawła Przedpełskiego (też wczoraj trenował, we wtorek zdał zaś na licencję „dorosłego żużlowca”). Jego starszemu bratu (aktualnie wypożyczonemu do Orła Łódź) wszystko trudniej przychodziło, a on, widać, że ma iskrę w oku. Dwa lata go namawiałem do podjęcia treningów.

Podczas wczorajszych zajęć zgłosił się do trenera Ząbika młody chłopak, który chciałby trenować.

- Najpierw załatw badania i zgodę rodziców, bo gdybym cię bez nich przyjął, poszedłbym do kryminału - śmiał się szkoleniowiec. - A potem zapraszam. Ale wiesz, że to ciężki sport? Zaczyna się od miotły, robienia porządków, a potem czeka ciężka harówa. Jeszcze nikt się od razu nie urodził Gollobem.

Trener Ząbik żyje tym, co robi.

- Dzięki temu torowi być może wychowamy niejednego wartościowego żużlowca - twierdzi. - Ostatnio często bywa tak, że na uprawianie tego sportu mogą sobie pozwolić tylko dzieci bogatych rodziców. A te nieraz nie mają talentu i zacięcia. Tutaj mogę przyjąć wszystkich. Szukam więc po wioskach i namawiam każdego, kto wydaje mi się talentem. To widać nawet choćby po tym, jak dzieciaki jeżdżą na rowerze. Dobrze, że rozumie całą ideę prezes Unibaksu Wojciech Stępniewski. On również stawia na to, żebyśmy mieli jak najwięcej wychowanków. W innych klubach różnie z tym bywa.