Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Tak, to pan Krysiak zabił pani tatusia [MYDŁO MEDIÓW]

Ryszard Warta
Ryszard Warta
red
Koleje ludzkiego losu chadzają różnymi drogimi, jak mówił klasyk, i złożyło się tak, że niespodziewanie na kilka dni przyszło mi wpaść w troskliwe objęcia polskiej służby zdrowia.

Dlatego tydzień temu nie było mnie w tym okienku. Ale już jestem. A doświadczenie z nieplanowanych wczasów z NFZ miałem też telewizyjne, bo telewizor na sali był, kilka dwójek się wrzuca i oglądać można do woli. I to dopiero jest ciężka terapia. Nie zliczę, ile przez tych kilka dni niemal ciurkiem zaliczyłem telenowel, teleseriali, teleturniejów, teleinformacji i innej telegalanterii z importu i krajowej. W każdym razie kogoś, kto z klasyczną telewizją kontakt ma umiarkowany, taka dawka może zwalić nóg. Powaliłaby i mnie, na szczęście byłem już skutecznie powalony.

Telewizja zawsze była przede wszystkim domeną rozrywki, z mniejszą lub większą dolewką propagandy i od początku też w telewizji widziano szatańskie narzędzie masowego zgłupienia. Inna sprawa, że inni szybko dostrzegli, że przecież zawsze istniała obszerna domena kultury plebejskiej, a wynalazek masowej telewizji dał jej jedynie nowe środki wyrazu.

Nie wiem, może dobry antropolog kultury byłby w stanie wywieść, ile np. w takim show „Twoja twarz brzmi znajomo” - programie w samej swej formule tak głupim, że aż przez to fascynującym - ile w tym jest dziedzictwa jarmarcznej zabawy. W każdy razie pierwszy raz tak od deski do deski kontemplowałem cały odcinek widowiska i gdy śledziłem bon moty i wygibasy kilku celebrytów oceniających czy kilku innych celebrytów dobrze lub źle udających kogoś jeszcze innego, miałem skojarzenie z zawodami dla wioskowych osiłków - który to pierwszy wdrapie się na szczyt namydlonego słupa po wódkę i kiełbasę. W każdym razie dzieci dobrze się bawią, przebierając się za dorosłe gwiazdy, ale kiedy już robią to dorośli, staje się to już tylko żenujące.

Inna telewizyjna głupota, która mnie urzekła, to seriale paradokumentalne. Chyba pisałem już kiedyś, skąd się bierze ich popularność - realizuje się to mniejszym kosztem niż zwykłe seriale fabularne, grają tam naturszczycy albo nieznani aktorzy, co także kapitalnie obniża koszty, a jednocześnie wszystko to, co jest oszczędnością, przydaje tym produkcjom cech historii „prawdziwych”, „z życia wziętych”. I co też jest trikiem. W żadnej, nawet najmarniejszej telenoweli nie słyszałem bohaterów mówiących tak nienaturalnym, tępym językiem, tak dalekim od zwykłej polszczyzny. „Panie komisarzu, czy to pan Krysiak zabił mojego tatusia?” Tak, proszę pani, to pan Krysiak zabił pani tatusia” - tak i mniej więcej dialog prowadzono w finale jednej z takich produkcji.

Telewizja, ta klasyczna, z ramówką i zawartością typu „wszystkiego po trochu dla każdego” odchodzi, choć sama jeszcze wierzy w swą potęgę. Coraz śmieszniejsza i coraz mniej zabawna.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na nowosci.com.pl Nowości Gazeta Toruńska