Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Tata z mamą pracują lepiej

Jacek Kowalski
Który z pracowników będzie wydajniejszy: ten, który jest singlem, czy obarczony rodziną? Jeszcze do niedawna menedżerowie krzywym okiem patrzyli na tych z mężem czy żoną i z dziećmi. Teraz - jak pokazują najnowsze badania - wszystko zmierza ku zmianie takiego nastawienia.

A przynajmniej powinno zmierzać, ponieważ - jak donoszą psycholodzy, zajmujący się tematami związanymi z zatrudnieniem - menedżer, który ma żonę i dzieci, jest bardziej efektywny w pracy i ma bardziej pozytywne nastawienie do życia. A to promieniuje na całą firmę.

Priorytety - rzecz zmienna

Jeszcze niedawno kujawsko-pomorscy pracodawcy, zatrudniający nowego pracownika, oczekiwali, by ten w trakcie rozmowy kwalifikacyjnej podkreślał swoją gotowość do pracy w każdym czasie i w każdych warunkach. Jeśli chodzi o rodzinę, to… - Najlepiej, żeby ten temat się nie pojawiał - mówi dyplomatycznie jeden z menedżerów dużej bydgoskiej firmy. - Wolimy mieć pracowników nieobarczonych rodziną.

Takiego pracownika można zawsze przecież poprosić, by został dłużej po godzinach, lub wyjechał w nieoczekiwaną, nieplanowaną podróż służbową na drugi koniec kraju.
Oczekiwane odpowiedzi w czasie rozmów z przyszłymi pracownikami to te w stylu: „Może kiedyś, teraz koncentruję się na karierze”. Pełnego zaangażowania szefowie oczekiwali zwłaszcza od mężczyzn, wychodząc z założenia, że to ich żony zajmą się dziećmi i domem.

Tyle tylko że dziś sami mężczyźni zmienili priorytety: bardziej liczy się dla nich rodzina niż praca. A psycholodzy mówią jasno: pracownik z rodziną jest lepszy, bardziej wydajnym i szczęśliwy, od tego, który nie ma rodziny. Więc - pal licho nadgodziny, gdy globalna efektywność żonatych jest znacznie większa niż singli!

Pracoholiku, do domu!

Paulina Szalińska, specjalistka w zakresie sukcesu i kariery zawodowej, przeprowadziła ogólnopolskie badania, a ich wyniki zamknęła w opracowaniu pn. „Sukces menedżera - na podstawie badań”. Wynika z nich, że aż 14,4 proc. menedżerów
za swój największy sukces uważa udane, harmonijnie układające się życie rodzinne. Na
dalszych miejscach znalazły się dobra współpraca z pracownikami (8,8 proc.), ciekawa
praca (8,3 proc.) i - dopiero na czwartej pozycji - możliwość zrobienia kariery i odniesienia sukcesu (7,2 proc.). - Nawet młodzi ludzie, stawiający pierwsze kroki na rynku pracy, mówią mi, że nie mają zamiaru pracować po kilkanaście godzin dziennie w korporacji. Najważniejsze są dla nich związek i rodzina - mówi Maria Włodarczyk, psycholog biznesu, coach. - A przecież gdy się zaczynało pracę w latach 90., czy nawet jeszcze po roku 2000, te priorytety rozkładały się inaczej. Najpierw praca, godziwe zarobki i pozycja w firmie, dopiero potem można było myśleć o rodzinie. To oczywiście nie znaczy, że ci ludzie powiedzą szefowi: „Nie zostanę po godzinach, bo to czas dla żony i dzieci”. Ale jest to zauważalna postawa, nie krótkotrwały trend.

„Biznesu uczę się od żony”

Część pracodawców wciąż jednak ma tendencję do zarzucania dodatkowymi obowiązkami właśnie mężczyzn. Wychodzą z założenia, że kobieta jest obarczona rodziną i dziećmi w większym stopniu niż mężczyzna. Więc jeśli trzeba zostać po godzinach, lub wyjechać w kilkudniową delegację, chętniej zlecają to mężczyznom. Tymczasem - jak dowodzą badania - to jest stereotypowe myślenie i ma coraz mniej wspólnego z rzeczywistością.

W połowie lat 90. amerykańscy pracodawcy przestali zarzucać swoich pracowników nadgodzinami, bo - jak pokazały badania - wyspany pracownik, który ma czas dla rodziny, z większą ochotą przychodzi do pracy i szybciej wykonuje swoje obowiązki. Kontakty z żoną i dziećmi są też ważne z innych powodów. Marcie Schorr Hirsch,
trenerka zawodowa, opublikowała w Harvard Business Review wyniki ankiet, które przeprowadziła wśród 60 menedżerów wyższego szczebla.

Ci, którzy byli żonaci, wymieniali to jako czynnik, który istotnie przyczynił się do ich sukcesu. Mówili: „Wszystkiego, co wiem o umiejętnościach interpersonalnych,
nauczyłem się od żony” lub: „Nigdy nie podejmuję żadnej ważniejszej decyzji biznesowej bez konsultacji z żoną”. Do tego dochodzi podstawowy czynnik motywacyjny: konieczność utrzymania rodziny.

Już jest różowo? Nie!!

Psycholodzy biznesu mówią wyraźnie, że nie ma się co oszukiwać: bez względu na to, jak bardzo mężczyzna czuje się spełniony jako mąż i ojciec, źródła własnej wysokiej samooceny i tak będzie upatrywał raczej w sukcesach zawodowych i zarobkach. Ci mężczyźni, którzy nie są w stanie utrzymać rodziny, na ogół źle się z tym czują - jakby nie wypełniali swojego podstawowego zadania. Obarczeni rodzinami gotowi są bardziej poświęcić się pracy niż ich koledzy - single, którzy wydają zarobione pieniądze tylko na własne potrzeby.

Mimo to widać zmiany. Coraz więcej mężczyzn, którzy korzystają z usług coacha, zadaje pytanie do tej pory postrzegane jako dylemat kobiet: „Jak pogodzić pracę i życie osobiste?”. Czym grozi zapracowywanie się kosztem rodziny, widać po pokoleniu dzisiejszych 50- i 60-latków. Coraz więcej par w tym wieku się rozwodzi, bo po latach widywania się wieczorami i w weekendy przechodzą na emeryturę i... widzą, że przeżyli większość życia z osobą, której nie lubią, a właściwie nawet jej nie znają.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Materiał oryginalny: Tata z mamą pracują lepiej - Express Bydgoski

Wróć na nowosci.com.pl Nowości Gazeta Toruńska