Tęskni za motocyklem

Rozmowa z ADRIANEM MIEDZIŃSKIM, żużlowcem Unibaksu, triumfatorem 9. plebiscytu „Nowości” na „Sportowca Torunia 2010 roku”.

<!** Image 2 align=none alt="Image 165253" sub="Adrian Miedziński tuż po tym, jak odebrał nagrody z rąk prezesa wydawcy Nowości, spółki Express Media - dra Tomasza Wojciekiewicza (z lewej) i prezydenta Torunia Michała Zaleskiego / Fot. Jacek Smarz">Byłeś faworytem naszego plebiscytu już w zeszłym roku, ale wygrać się nie udało, zająłeś trzecie miejsce. W końcu się doczekałeś...

Czy byłem faworytem? Tego nie wiem. Fajnie, że mogłem wygrać ten plebiscyt teraz. Przy okazji dziękuję Czytelnikom „Nowości”, kibicom, który oddali na mnie głosy. Będzie to dla mnie motywacja do dalszej pracy. Mam teraz okres trochę „martwy”, monotonne przygotowania. Na pewno wolałbym wsiąść na motocykl i potrenować na torze. Ale mamy klimat, jaki mamy i nic nie zrobię. Muszę spędzać czas w hali. A ta nagroda, jaką otrzymałem od kibiców, jest dla mnie „odświeżeniem krwi”, czymś nowym i na pewno da mi siły do dalszej pracy. Postaram się nie zawieść kibiców, skoro widzę, że mnie doceniają.

Miałeś udaną końcówkę zeszłego sezonu, dobrze wypadłeś w kilku turniejach indywidualnych. To potęguje chęć jak najszybszego wejścia na motocykl?

<!** reklama>Na pewno tak, brakuje mi już tego. Chciałbym jednak, żeby jak najszybciej wyjaśniła się jedna rzecz - czy będziemy musieli korzystać z nowych tłumików. To mi zaprząta głowę. A reszta przygotowań, czy sprzętowych, czy fizycznych, jest już bardzo zaawansowana. Jestem spragniony jazdy. Niedługo będę miał okazję spróbować - 4 i 5 lutego w Herning w Danii, w hali, na sztucznym torze. Ponieważ jednak będzie to mój pierwszy start po przerwie, bez żadnych treningów na torze, podejdę do tego bardzo ostrożnie. Nie chcę zrobić żadnego głupstwa przed sezonem, bo wiadomo, że polska liga jest najważniejsza. A wracając do końcówki sezonu - była ona fajna i chciałbym, żeby tak się ułożył również początek w tym roku. Szkoda tylko, że w play off moja forma nie była taka, jak na sam koniec sezonu. Mam żal do siebie że przekombinowałem z przygotowaniem sprzętu. To mnie jeszcze trochę gryzie.

Co zrobisz w takim razie, by powtórzyć wygraną w plebiscycie „Nowości”?

Na pewno nie będzie to łatwe, bo konkurencja nie śpi, a Toruń ma wielu znakomitych sportowców, którzy też się będą starali, żeby wygrać plebiscyt. Moją odpowiedzią może być tylko dobra jazda i zdobywanie jak największej liczby punktów, żeby wywalczyć przychylność kibiców. Na pewno mam swoją ambicję i cele do zrealizowania. A jeśli je zrealizuję, to będę miał szansę znów zostać sportowcem roku.

Rozmawiamy w trakcie Balu Sportowca, zorganizowanego przez toruński Urząd Miasta. Jak długo zamierzasz się bawić i z kim?

Toruń nie jest wielkim miastem, na takim balu niemal wszyscy się znają. Jest tu duże grono moich znajomych, sponsorów, z którymi spędzę miły wieczór. W moim przypadku - bezalkoholowy, bo przygotowuję się do sezonu i tak szaleć, jakbym chciał, to nie mogę. Ale czasami trzeba umieć wybrać między przygotowaniami a zabawą. Cieszę się jednak, że spędzę czas z fajnym gronem znajomych ludzi, wspierających sport i z nim związanych.

I ostatnie pytanie - powiedz szczerze, spodziewałeś się zwycięstwa w plebiscycie?

Nie, bo jako zawodnik mam jeszcze większe ambicje niż to, co osiągnąłem w zeszłym roku. Ale fajnie, że udało się wygrać w plebiscycie już teraz. Powtarzam, że to mnie zmobilizuje. Ciężko będzie utrzymać tę lokatę w przyszłości, bo rywale są godni, ale jest to jakiś bodziec do tego, żeby powalczyć i znowu znaleźć się na balu jako laureat jednego z głównych miejsc.