Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

To było moje życie

Małgorzata Oberlan
Małgorzata Oberlan
Rozmowa z Mariolą Tuszyńską, byłym kujawsko-pomorskim rzecznikiem praw ofiar, o tym, jak i dlaczego straciła funkcję.

Rozmowa z Mariolą Tuszyńską, byłym kujawsko-pomorskim rzecznikiem praw ofiar, o tym, jak i dlaczego straciła funkcję.

<!** Image 3 align=none alt="Image 195340" sub="Z budynku przy ulicy Słowackiego zniknął szyld Biura rzecznika praw ofiar [Fot.: Adam Zakrzewski]">Kiedy dowiedziała się Pani, że nie jest już rzecznikiem?

- W poniedziałek, 6 sierpnia. Przyszłam do pracy po krótkim pobycie nad morzem. Czekała na mnie koperta z kopią odwołania mnie ze stanowiska, z datą 30 lipca.<!** reklama>

Jakie powody podano w piśmie?

Żadnych. Dowiedziałam się tylko, że zaszły zmiany organizacyjne. Biuro rzecznika praw ofiar i moje stanowisko przestały istnieć. Zadania przejęło Biuro polityki prorodzinnej i przeciwdziałania przemocy, kierowane przez Elżbietę Opiłowską.

Jak pani zareagowała?

Byłam zszokowana. Dwa tygodnie przed odwołaniem dostałam zapas wizytówek rzecznikowskich z moim imieniem i nazwiskiem. W dniu odwołania rzeczniczka marszałka województwa rozesłała do mediów rozbudowaną informację o mojej i biura działalności. 6 sierpnia udało mi się porozmawiać z Markiem Smoczykiem, sekretarzem województwa. Nie padły jednak z jego ust przekonujące argumenty za moim odwołaniem. Bo trudno mi za takie uznać fakt, że jako tymczasowy adres stowarzyszenia Kujawsko-Pomorska Niebieska Sieć (jestem jego prezesem) podałam ulicę Słowackiego, gdzie mieściło się biuro rzecznika. Zrobiłam to przecież po wcześniejszych ustaleniach z Urzędem Marszałkowskim.

Za swoją pracę była Pani ceniona i regularnie chwalona przez marszałka województwa...

To była moja pasja, całe moje życie. Nigdy nie „urzędniczyłam” od godziny 8.00 do 15.00. Prawdę mówiąc, nie liczyłam czasu i energii. W całej tej sprawie najmniej już chodzi o moją funkcję. Każdy powołany na stanowisko musi liczyć się z odwołaniem - to jasne. Najbardziej oburza mnie i boli zniszczenie szyldu.

O czym mowa?

O marce, bo tak to można nazwać, jaką latami wspólnie z innymi oddanymi sprawie specjalistami wypracowaliśmy. Ta marka to „Biuro rzecznika praw ofiar”. Ludzie w całym regionie przyzwyczaili się do tej nazwy. Dziś na naszej byłej już siedzibie przy ul. Słowackiego nie znajdą nic - żadnego szyldu. Boję się o los ofiar, którym dotychczas pomagaliśmy. Boję się też o zespół konsultantów Niebieskiej Linii. Najoględniej mówiąc, tryb i jakość wprowadzonych zmian uprawniają mnie do takich obaw. Ja nie muszę być rzecznikiem; mnie nie zżera ambicja. Ale dlaczego, na Boga, zlikwidowano coś, co dobrze działało?! Tylko po to, by pozbyć się mnie z funkcji rzecznika? Trudno mi to wszystko pojąć.

Co będzie Pani robiła dalej?

Kończę urlop. Pozostaję pracownikiem Urzędu Marszałkowskiego. Mam zajmować się merytorycznym zapleczem działalności nowego biura, np. opracowując programy przeciwdziałania przemocy.


Szefowa biura polityki prorodzinnej

Elżbieta Opiłowska jest psychologiem. Długo współpracowała z Radiem Maryja, biorąc udział w audycjach.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na nowosci.com.pl Nowości Gazeta Toruńska