Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Toruń nie chce wojny z Bydgoszczą [TEMAT TYGODNIA]

Marek Nienartowicz, Artur Olewiński
- Połączenie UMK z Akademią Medyczną w Bydgoszczy to była decyzja absolutnie przez nikogo niewymuszona. To nie była żadna próba zabrania komuś czegoś, tylko samoistna, dobra decyzja władz AM - mówi prezydent Zaleski
- Połączenie UMK z Akademią Medyczną w Bydgoszczy to była decyzja absolutnie przez nikogo niewymuszona. To nie była żadna próba zabrania komuś czegoś, tylko samoistna, dobra decyzja władz AM - mówi prezydent Zaleski Jacek Smarz
Rozmowa z prezydentem Torunia MICHAŁEM ZALESKIM o determinacji w sporach o kształt metropolii i reakcji na bydgoskie akcje, nie tylko w kwestii Collegium Medicum.

Od tygodni wrze na szczytach władzy w Polsce, a w samorządzie Torunia mamy współpracę PO i PiS, której Pan jest łącznikiem. Nie ma dla niej zagrożenia?
Nie jestem wróżbitą, więc nie odpowiem wprost. Od 2002 roku, czyli od kiedy jestem prezydentem Torunia, zawsze staram się łączyć, a nie dzielić. Gdy więc napięcie rośnie, ja mówię „budujmy most”. Nawet jeśli w pewnym momencie coś zaiskrzy w tym budowaniu, to i tak efekt widać. Gdy zanosi się na spięcie, to proponuję znalezienie nici porozumienia. Taka jest moja rola, tego się podejmuję, a czy skutecznie, czas pokazuje. Napięcia ogólnopolskie mogą przenosić się na szczebel samorządowy, ale wydaje mi się, że im bliżej samorządu, tym one mniej się uwidaczniają. W naszym województwie są dwa przykłady współpracy zwaśnionych w kraju obozów - we Włocławku i w Toruniu. Myślę, że to dobre przykłady.
Na początku rządów PO kilka lat temu Pana stosunki z tą partią nie układały się najlepiej. Potem to się zmieniło i m.in. pojawiła się maksymalna dotacja unijna na nowy most. Jak układają się relacje z obecną ekipą rządzącą?
Jeśli chodzi o projekt mostowy, który powraca przy takich rozmowach ze względu na jego liczne polityczne aspekty, to był to projekt bardzo praktyczny. Dziś słyszymy o niewykorzystanych 9 miliardach euro z funduszy unijnych, które są aktualnie rozliczane. Jak w tym kontekście można było odmówić Toruniowi dofinansowania, przyznanego przez Komisję Europejską? Oczywiście, znaleźli się politycy, którzy wypięli pierś i głośno krzyknęli „Myśmy w tym pomogli!”, ale generalnie zwyciężył pragmatyzm. Co do relacji z rządzącymi Polską, to ja postępuję z nimi identycznie jak rządzący wobec rzeczywistości samorządowej. Przedstawiam konkretne rozwiązania, pomysły, projekty. Tam, gdzie one wpisują się w strategię ogólnokrajową, tam są akceptowane, a tam, gdzie wymagają dyskusji, zastanowienia, czy wyjaśniania, to robię. W efekcie możemy mówić o takich sukcesach, jak ten w poprzednim okresie programowania, czyli pozyskaniu prawie 1,2 miliarda złotych ze środków unijnych. Tak na chłodno jest to jedyny sposób, aby nie toczyć wojen, wynikających z takich czy innych relacji politycznych.
A nie będzie Panu z PiS-em łatwiej? Wydaje się, że blisko Panu do tej partii, a jej politycy tak Pana chwalą.
Chwalą i nie chwalą. Pan wicepremier Piotr Gliński na otwarciu sali na Jordankach powiedział, że jesteśmy z innej drogi politycznej. I to jest prawda, ale tak, jak pan wicepremier ma odpowiadać za pewien zakres spraw kraju, tak ja od lat odpowiadam za to, co się dzieje w Toruniu. Na początku mojej prezydentury współpracowałem z politykami lewicy i było to tak samo otwarte, jak później z politykami PiS, a następnie PO.
Jakie będą najważniejsze sprawy, które będzie Pan miał do załatwienia w Warszawie?
Spraw jest sporo. Kończymy dokumentację, uzyskujemy wszystkie dokumenty dla przedłużenia Trasy Wschodniej na północ. Jeśli chodzi o pieniądze na tę inwestycję, to pozostaje nam droga konkursowa. Pierwszy konkurs jest ogłoszony, ale w nim nie zdążymy wziąć udziału. Trwa do końca kwietnia. Będziemy w nim startowali z dokończeniem ul. Olsztyńskiej od ul. Czekoladowej do granic miasta oraz z przebudową placu bp. Chrapka. Mamy bogaty plan tramwajowy. Jest połączenie do tzw. Jaru, mamy do modernizacji kilkanaście kilometrów linii tramwajowych, bo są one już anachroniczne. Musimy też spiąć linie tramwajowe na wschodzie miasta. Powstają alternatywne koncepcje - przez Manhattan, czyli od pl. Sybiraków, w kierunku Elany lub od pętli Olimpijska do pętli przy ul. Skłodowskiej-Curie. Musimy też wybudować nową zajezdnię tramwajową. Chcemy też być partnerami w kolejnych zadaniach kolejowych. Przede mną są rozmowy z władzami PKP.
Prezydent Andrzej Duda, niedługo po objęciu stanowiska, podpisał ustawę metropolitalną z niekorzystnym dla Torunia zapisem. Nie ma zagrożenia, że w relacjach z Bydgoszczą nasze miasto stanie się Krymem, przed czym kiedyś Pan przestrzegał?
Pozostaje ciągle tłumaczyć, że ustawa jest całościowa i w związku z tym trzeba ją czytać w komplecie. Ten komplet mówi o warunkach, jakie trzeba spełnić, aby metropolia powstała. Są to trzy warunki. Po pierwsze, określona liczba mieszkańców. Po drugie, zwartość i spójność urbanizacyjna i po trzecie, zgodność z dokumentami strategicznymi dla kraju i województwa. Ten pierwszy to Koncepcja przestrzennego zagospodarowania kraju, a drugi - Strategia rozwoju województwa. Prawnicy potwierdzają, że ustawę należy czytać w tych trzech aspektach łącznie. W związku z tym samo spełnienie wymogu ludnościowego przez Bydgoszcz i jej otoczenie nie oznacza, że spełnione są wymogi ustawowe. W województwie kujawsko--pomorskim te dwa wspomniane przeze mnie dokumenty mówią o wspólnej metropolii bydgosko-toruńskiej jako organizmie, który powinien kreować rozwój województwa. Póki te dokumenty obowiązują i ustawa ma taki kształt, to ciągle czekam na wolę współpracy ze strony Bydgoszczy w tworzeniu wspólnej metropolii. Takie informacje od dawna przekazywałem władzom tego miasta. Jak się zachowają decydujący, nie wiem. Czy będą takimi legalistami, jak ja, czy też poszukają innych rozwiązań? Moim zdaniem dla województwa kujawsko-pomorskiego metropolia jednordzeniowa byłaby szkodliwa. Wprawdzie miałem przebłysk jakiegoś skrajnego zdeterminowania, kiedy zaproponowałem parlamentarzystom, żeby szukać ścieżki zmniejszenia wielkości metropolii po to, aby ewentualnie w województwie powstały dwie metropolie. To był jednak przejaw determinacji, której pewnie na chłodno bym nie powtórzył.
Jaka jest Pana strategia w kwestii metropolii?
Taka, jaką przekazałem parlamentarzystom z naszego okręgu wyborczego. Aby powrócić do pierwotnych zapisów, które były zgodne z dokumentami strategicznymi i aby potwierdzić w ustawie, że w województwie kujawsko-pomorskim jest metropolia oparta o dwa rdzenie, o duopol bydgosko-toruński.
Docierają do Pana sygnały, że nowy rząd w ogóle zrezygnuje z metropolizacji, a metropolia powstanie tylko na Śląsku?
Tak, ale odbieram je jako polityczne przemyślenia. Nie wiem, na ile się zmaterializują i jak potencjalne ośrodki metropolitalne zareagują. Miast metropolitalnych może być wiele. Nie potrafię prorokować, jak to się skończy w tych przemyśleniach ustawodawczych - czy zmiany pójdą w kierunku sugerowanym przeze mnie, czy w oparciu o istniejącą ustawę zaczną się jakieś próby powoływania metropolii. Tam jest kuszący element w postaci udziału w PIT - 5 procent więcej dla tych miast, które utworzą metropolię.
Trwają bydgoskie próby rozbicia UMK poprzez oderwanie Collegium Medicum. Stanie Pan w obronie toruńskiej uczelni?
Odkąd studiowałem, pamiętam, że uczelnie są całkowicie autonomiczne. Podejmują decyzje samodzielnie. Jeśli uczelnia zdecyduje cokolwiek oddać lub zrezygnować z czegoś, to tak będzie. Miasto nie uczestniczy ani w finansowaniu, ani w organizacji uczelni. Pamiętam jednak dobrze, kiedy w drodze połączenia UMK z Akademią Medyczną w Bydgoszczy powstało Collegium Medicum. Wtedy Senat AM, w stu procentach złożony przecież z pracowników naukowych z Bydgoszczy, zdecydował się na połączenie. To była decyzja absolutnie przez nikogo niewymuszana. Pamiętam, ile wątpliwości było na UMK - czy trzeba, czy warto. To nie była żadna próba zabrania komuś czegoś, tylko samoistna, dobra decyzja władz AM. Obecny pomysł odłączenia CM zrodził się w kampanii wyborczej. Trudno zaliczyć go do dobrych i udanych. Jest oczywiste, że uczelnie im mniejsze, tym słabsze i mniej konkurencyjne. Warto też pamiętać, jak intensywnie rozwija się CM w ostatnich latach. Choćby niedawno zakończyła się wielka rozbudowa i modernizacja szpitala klinicznego w Bydgoszczy. To niejedyny przykład.
Ze strony samorządu Bydgoszczy mamy jednak poważne zaangażowanie w tę akcję - jest mobilizacja szkół, przedszkoli, strażników miejskich. Nie irytuje Pana ta bydgoska toruniofobia na każdym kroku?
To jest dla mnie smutne, niedobre, niepotrzebne i nie powinno mieć nigdy miejsca. Nie można dwóch równorzędnych podmiotów stawiać przeciwko sobie, i to jeszcze krzycząc, że przeciwko Toruniowi to my nic nie mamy, by następnie mówić, że Collegium Medicum należy oderwać od UMK. I jeszcze mieszkańców zachęca się do poparcia idei nowej, wyższej uczelni w mieście. Pewnie gdyby taka idea pojawiła się w Toruniu, też zebralibyśmy mnóstwo podpisów. Tylko dlaczego nikt nie dodaje, że to utworzenie nowej uczelni ma się odbyć poprzez wyłączenie jej ze struktur UMK? Podobnie jest z bydgoskimi opiniami, że choć nic przeciw Toruniowi nie mamy, ale metropolii z Toruniem nie dopuszczamy. Starałem się do tej pory zawsze pokazywać możliwości dojścia do konsensusu. Choćby w kwestii Zintegrowanych Inwestycji Terytorialnych, gdy rozstrzygaliśmy sprawę ich lidera. Zgodziłem się, by był nim prezydent Bydgoszczy i uznałem, że skoro zaakceptowaliśmy siedzibę biura ZIT w Bydgoszczy, to instytucja pośrednicząca powinna mieć to biuro pod ręką. Bardzo źle odbieram próby stawiania Torunia i jego mieszkańców jako tych, którzy są w drugim szeregu w stosunku do mieszkańców Bydgoszczy.
Więc może po prostu powinien Pan w niektórych sytuacjach ostro zareagować?
Pewnie byłoby to dobrze odebrane w przekazie medialnym i zauważone w tych grupach politycznych, próbujących takie animozje wytwarzać i pokazywać rzekomą drugoplanową rolę Torunia. Byłoby to jednak źle odebrane przez mieszkańców obu miast. Torunianie pewnie by powiedzieli, że - mówiąc żartem - w „mieście pokoju” nie wolno toczyć wojen. Bydgoszczanie z kolei mogliby powiedzieć, że chcemy walczyć. A my nie chcemy walki, tylko porozumienia. Te projekty, które realizowaliśmy wspólnie - BiT City, czy zakład termicznego przetwarzania odpadów komunalnych, czyli spalarnię w Bydgoszczy, której nie byłoby bez współpracy obu miast - to przykłady, że można coś robić razem i nie trzeba przy tym tracić czegokolwiek. Żadne z miast nie traci autonomii. Każde z miast może jednocześnie ubiegać się o to, co chce i na co chce.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Strefa Biznesu: Rewolucyjne zmiany w wynagrodzeniach milionów Polaków

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Wróć na nowosci.com.pl Nowości Gazeta Toruńska