Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Toruńscy koszykarze liczą na pomoc kibiców

Krystian Góralski
Krystian Góralski
Rozmowa z Grzegorzem Sowińskim, pierwszym trenerem pierwszoligowych koszykarzy Polskiego Cukru SIDEn-u Toruń.

Rozmowa z Grzegorzem Sowińskim, pierwszym trenerem pierwszoligowych koszykarzy Polskiego Cukru SIDEn-u Toruń.

<!** reklama>

Nie udało się zrealizować planu założonego w momencie obejmowania przez Pana stanowiska pierwszego trenera, czyli pięciu zwycięstw w sześciu meczach. Pomimo tego są chyba powody do zadowolenia, bo zajęliście czwarte miejsce po rundzie zasadniczej?
Zdecydowanie tak. Wszyscy jesteśmy bardzo zadowoleni z czwartego miejsca. Brałbym w ciemno tę pozycję. Gdyby ktoś miesiąc temu powiedział mi, że tak skończymy, to nie wiem, czy bym w to uwierzył. Zrobiliśmy maksymalnie tyle, ile mogliśmy. Trzy czołowe drużyny były już poza naszym zasięgiem, a jedyne, co mogliśmy osiągnąć, to było właśnie czwarte miejsce. Tak się wszystko ułożyło, że w zasadzie już przed meczem w Lublinie wiedzieliśmy, że to czwarte miejsce mamy. Te zwycięstwa, które pewnie odnieśliśmy i dobra postawa nawet w tych przegranych meczach wszystkich nas satysfakcjonuje i to czwarte miejsce odbieramy z uśmiechem.

Porażka w Lublinie specjalnie Was nie zmartwiła?
Zmartwiła nas, jak każda porażka. Z tym, że nie wiązało się to z żadnymi konsekwencjami. Popełniliśmy szereg błędów, ale trzeba przyznać, że mecz był bardzo fajny dla kibiców. Hala wypełniona była po brzegi (dla gospodarzy to było spotkanie o być albo nie być w play off i wejściówki były w cenie 1 zł - dop. aut.). Obie drużyny zagrały na wysokim poziomie. To był mecz, w którym Start musiał miejsce w fazie play off sam sobie wywalczyć. Zagrali bardzo dobrze. Nie do zatrzymania w pierwszej połowie był przez nas Tomasz Celej. Trafiał niemal z każdej pozycji. Po przerwie trochę udało nam się to poprawić. Końcówkę zagraliśmy jednak źle. Swoimi atutami zdołaliśmy odrobić straty z pierwszej części meczu, ale już w końcówce te atuty nie dały nam zwycięstwa. Wnioski na pewno będziemy mieli. Lublinianie nic za darmo od nas nie dostali.

Sokół Łańcut to wymarzony rywal w pierwszej rundzie play off? Wygraliście z nimi dwa razy w rundzie zasadniczej. Stanowi to pewien komfort psychiczny?
Nie odczuwam tego w ten sposób. Te mecze były bardzo dawno temu. Graliśmy z nim na początku sezonu i piętnaście spotkań temu. Wiele rzeczy się pozmieniało w naszej grze, a także z pewnością w zespole rywali. Konfrontacja sprzed trzech czy czterech miesięcy nie będzie miała żadnego znaczenia, zwłaszcza że obu meczów nie wygraliśmy jakąś wielką różnicą punktów. To były zacięte spotkania (w Toruniu 3 października 72:64 i w Łańcucie 9 stycznia 61:57 - dop. aut.). Wielkiego komfortu nie mamy. Ta liga jest tak wyrównana, że przewaga parkietu jest tylko i wyłącznie iluzoryczna. Liczy się przede wszystkim dyspozycja danego dnia. Nie chcę, aby zabrzmiało to asekuracyjne, bo dobrze gramy we własnej hali i będziemy to traktowali, jako swój atut, ale nie ma żadnej różnicy poziomów w parach pierwszej rundy. Może poza spotkaniami Śląska Wrocław ze Startem Lublin. Uważam, że to będą otwarte mecze i w większości może decydować dopiero piąty mecz. Mam nadzieję, że u nas tak nie będzie i wszystko rozstrzygniemy szybciej.

Liczy Pan, że hala Spożywczaka wypełni się w komplecie fanami koszykówki w meczach z Sokołem?
Oczywiście, przecież gramy dla kibiców. Staramy się obok efektywności czyli zwycięstw, aby nasze akcje były kończone efektownie. Wydaje mi się, że to się udaje. Kibice są zadowoleni. Z takimi głosami spotykam się na co dzień. Nawet podczas wizyty na siłowni dwie panie podeszły do mnie i tak sie cieszyły, że nawet naszych działaczy nie widziałem tak uradowanych. Bardzo fajne głosy od prawdziwych kibicek zainteresowanych sportem, a nie otoczkami. Interesuje ich zwycięstwo naszego zespołu, jak i Katarzynek. Wierzę, że hala będzie pełna i kibice pomogą nam w całej rundzie play off.

Jaki cel stawiacie sobie w fazie play off?
Przed sezonem warunek był jasny. Musieliśmy awansować do play off. W ostatnich tygodniach walczyliśmy o istnienie męskiej koszykówki w Toruniu. Dlatego towarzyszy nam nieukrywana radość, że nie dosyć, że nam się to udało, to jeszcze w bardzo fajnym stylu. Myślę, że nie będzie żadnej presji. Mamy osiągnięty swój cel. Hala na ekstraklasę nie jest jeszcze gotowa, więc nie będzie gdzie grać po ewentualnym awansie. Uważam, że jeżeli zdrowie nam dopisze, a na razie, niestety nie jest z tym najlepiej, to możemy powalczyć z każdym, tym bardziej w pierwszej rundzie z Sokołem. Cel na początek stawiamy sobie na razie prosty. Pokonać rywala w pierwszej rundzie, a co będzie później, zobaczymy. Bój w tej lidze toczy się o mistrzostwo, więc i taki jest nasz cel.

Jak wygląda sytuacja ze zdrowiem toruńskich zawodników?
Aleks Perka cały czas nie jest w pełni sił. Na dodatek w Lublinie jeszcze doznał kolejnego urazu. Wojtek Barycz ma stłuczenie kości i na razie gra na pół gwizdka. Karol Szpyrka już od dawna trenuje i gra ze złamaną kością nadgarstka. Jacek Jarecki zmaga się z urazem łokcia. Tak to wygląda i trwa od dłuższego czasu. Ja o tym nie informuję, bo chłopacy dają sygnał, że są gotowi do walki i nie ma sensu uprzedzać o tym rywala. Myślę, że na potyczki z Sokołem wszyscy będą już w gotowości i adrenalina meczowa pozwoli zapomnieć o ewentualnym bólu. Będziemy walczyć. W ostatnich meczach pokazaliśmy, że potrafimy to robić. 

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na nowosci.com.pl Nowości Gazeta Toruńska