Trzy strzały na Rubinkowie. Kto zabił właściciela kantoru?
Czy był wcześniej przez zabójcę obserwowany? Pewnie tak skoro kilkadziesiąt minut później, gdy od drzwi mieszkania dzieliło go już tylko jedno piętro, na klatce schodowej między pierwszym a drugim pietrem czekał na niego zabójca.
Polecamy: Najtrudniejsze słowa z gwary toruńskiej. Sprawdź czy je znasz!
Trzy razy strzelił w stronę Włodzimierza W. Chwycił czarny neseser i uciekł.
Co tak cennego było w tak zwanej dyplomatce, że ktoś, aby ją zdobyć posunął się aż do morderstwa? Czy morderca również uległ złudzeniu, że neseser wypełniony jest po brzegi gotówką?Zabójca wybiegł z klatki schodowej. Nie był zamaskowany. Widziało go wielu przechodniów. Jeden z nich ruszył nawet za nim w pościg. Niestety sprawca bez większego kłopotu uciekł, a co gorsza nikt nie był w stanie dokładnie go opisać.
Obejrzyj koniecznie: Tak rodziło się Rubinkowo! Archiwalne zdjęcia
Stróże prawa przedstawiali świadkom albumy ze zdjęciami notowanych przestępców, jednak nikt wśród nich nie rozpoznał mordercy Włodzimierza W. Również na miejscu zbrodni zabójca nie pozostawił po sobie – oczywiście oprócz pocisków - najdrobniejszego śladu, który mógłby naprowadzić śledczych na jego trop. Nie było nawet łusek. A o osiedlowym monitoringu raczej wtedy niewielu słyszało.