Trzy strzały na Rubinkowie. Kto zabił właściciela kantoru?
Tylko rabunek
- Ci, którzy znali Władysława W. nie dopuszczali innej myśli niż ta, że do morderstwa mogło dojść na innym tle niż rabunek – opowiadał nam jeden ze śledczych biorących udział w tym postępowaniu. - Zgodnie twierdzili, że ten mężczyzna nie miał żadnych wrogów. Nie robił interesów z osobami, których nie znał, nie miał smykałki do niepewnych czy lewych transakcji. Ale w jego życiorysie z ostatnich lat była pewna zagadka?
Ale była ona tylko taką dla najbliższych i później dla prowadzących śledztwo w sprawie jego zabójstwa. Sam Włodzimierz W. tylko z niej żartował.
Obejrzyj koniecznie: Tak rodziło się Rubinkowo! Archiwalne zdjęcia
Dwa lata przed śmiercią ktoś prawdopodobnie pobił współwłaściciela kantoru, ponieważ trafił on do szpitala z poważnym urazem głowy. Przeszedł poważny zabieg. Żadnego postępowania policyjnego w tej sprawie nie było, pewnie między innymi dlatego, że gdy ktoś pytał go, co się stało, zwykle odpowiadał ze śmiechem, iż spadł ze schodów.
Polecamy: Najtrudniejsze słowa z gwary toruńskiej. Sprawdź czy je znasz!