Podpalone samochody, sklepy, gaz łzawiący i odgłosy strzałów. Tak wyglądały wczoraj ulice Lhasy, stolicy Tybetu.
Miejscowe radio twierdzi, że co najmniej dwóch ludzi zginęło w starciach między Tybetańczykami a chińską milicją.
<!** reklama>Zajścia w Lhasie zostały uknute przez „klikę dalajlamy” - oceniły władze Tybetańskiego Regionu Autonomicznego, cytowane przez chińską agencję Xinhua.
Do wybuchu przemocy doszło w historycznej części Lhasy, zwłaszcza wokół słynnego klasztoru Jokhang (Dżokhang). Klasztor ten, zbudowany w połowie VII wieku, to jedna z największych atrakcji turystycznych Lhasy i jednocześnie jej centrum duchowe.
Według zagranicznych turystów, z którymi rozmawiała agencja AFP, Lhasa otoczona jest przez milicję i wojsko; wojska i milicji pełno jest też w samym mieście. Siły porządkowe zaleciły turystom pozostanie w hotelach, w mieście bary i restauracje są zamknięte. Manifestacje trwają od poniedziałku nie tylko w Tybecie, lecz także w przyległych prowincjach chińskich, których tereny należały do wschodniej części dawnego Tybetu.
Dwóch mnichów z klasztoru Drepung znajduje się w stanie krytycznym po próbie popełnienia samobójstwa. Grupa innych mnichów z klasztoru Sera przystąpiła do strajku głodowego.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?