<!** Image 1 align=left alt="http://www.nowosci.com.pl/img/glowki/pociznicka_joanna.jpg" >Jest takie powiedzenie, pół żartem, pół serio, że jak straż miejska nie ma pieniędzy, to wychodzi na ulicę. I oczywiście „suszy”. W taki oto sposób w krótkim czasie i bez większych nakładów można podreperować nieco nadwątlony budżet.
Tyle w kwestii żartów. Na serio robi się już dużo mniej zabawnie. Oczywiście, argumenty straży miejskiej i policji są dla mnie w pewien sposób zrozumiałe. Każdego dnia mijam kierowców, którzy z określeniem „rozsądny” nie mają nic wspólnego - tym samym łamią przepisy drogowe jeden po drugim. Z drugiej jednak strony nie może być tak, że całe miasto będzie jednym wielkim polem minowym (radarowym), bo przez takie spokojnie przejechać się nie da.
<!** reklama>Zgadzam się, że piratów drogowych trzeba ścigać i nie ma dla nich żadnej taryfy ulgowej. Jednak zupełnie nie rozumiem toku myślenia tych, którzy chcą stawiać fotoradary na ulicach takich jak Słowackiego lub odwrotnie - na zatłoczonej Szosie Lubickiej. Czy naprawdę potrzeba tam kolejnej kontroli, która gorliwie sprawdzi, czy na liczniku jest 50 czy 70 kilometrów na godzinę? A może chodzi jedynie o nabijanie kasy?
Wydaje się, że zamiast stawiać urządzenia rzeczywiście tam, gdzie w pobliżu jest szkoła, przedszkole czy pasy, straż miejska kieruje się systemem - radar tam, gdzie kierowca się nie spodziewa. W tym momencie jednak zapewnienie bezpieczeństwa na drodze staje się jedynie pustym frazesem i wcale nie dziwię się kierowcom, że psioczą na takie metody wychowawcze.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?