W sieci obelg i krytyki

Znani grudziądzanie przymykają oko na negatywne komentarze, jakie pojawiają się na ich temat w Internecie. Są jednak wyjątki.

<!** Image 2 align=none alt="Image 195405" sub="Anonimowość daje złudzenie bezkarności, a ta dodaje odwagi wypowiadającym się w Internecie [Fot.: Marcin Dutkowski]">Najczęściej ofiarami krytycznych wpisów, które w zdecydowanej większości są anonimowe, bywają osoby ze świecznika, m.in. prezydent Grudziądza.

Odporni do czasu

- Codziennie przeglądam prasę, a na fora internetowe zaglądam od czasu do czasu - mówi prezydent Robert Malinowski. - Krytyka pod moim adresem mnie nie dziwi. Jestem osobą publiczną i zdaję sobie sprawę z tego, że moje działania i podejmowane decyzje mogą być oceniane negatywnie.

Najtrudniej jednak jest mi pogodzić się z kłamstwami i oszczerstwami kierowanymi pod adresem moich najbliższych, które raz na jakiś czas się pojawiają. Niestety, internauci bardzo często nie potrafią oddzielić sfery prywatnej od zawodowej.<!** reklama>

Wśród krytykujących prezydenta byli m.in. żużlowi kibice. Dotąd jednak włodarz nie rozważał skierowania sprawy do sądu. Zwracał się za to do redakcji jednej z gazet o usunięcie wpisów z forum. Podobnie jak wiceprezydent Marek Sikora, na którego fala krytyki spłynęła po wybuchu afery gruntowej.

Ostrzej zareagował za to Zenon Różycki, prezes Miejskiego Przedsiębiorstwa Gospodarki Nieruchomościami. Powodem był obraźliwy wpis na jednym z grudziądzkich for internetowych. Dotyczył on postępowania spółki wobec handlowców, którzy pomimo niepodpisania umów nie chcieli opuścić terenu przy ulicy Cmentarnej.

Przebrał miarkę

- Nikt nie ma prawa nikogo obrażać, poniżać i oczerniać, a sformułowania o takim charakterze padły pod adresem spółki i kierownictwa - tłumaczy swoją decyzję prezes. - Zdaję sobie sprawę, że instytucje czy osoby publiczne codziennie narażone są na krytykę. Jednak negatywne opinie prawie w każdym przypadku wynikają z braku dostatecznej wiedzy na temat rozstrzygnięć czy decyzji w danej sprawie. Często ludzie doszukują się też błędu w pracy innych, zrzucając odpowiedzialność za swoje czyny na otoczenie.

Z pomocą policji udało się ustalić, że autorem wpisu jest Mikołaj Montrymowicz, ówczesny koordynator stowarzyszenia Ruch Poparcia Palikota w Grudziądzu.

- Nazwałem zarząd spółki organem wykonawczym mafii korupcyjnej - tłumaczy. - Ktoś, kto jest niewinny, nie powinien przejmować się jedną taką opinią.

Sprawa trafiła do sądu. Prezes zaproponował polubowne załatwienie sprawy, ale Mikołaj Montrymowicz nie zgodził się. Wyrok zapadł w ubiegłym tygodniu. Autor wpisu został uznany winnym zniesławienia prezesa. Sąd skazał go na prace społeczne i pozbawienie wolności na pół roku w zawieszeniu na dwa lata próby. W uzasadnieniu sędzia podkreśliła różnicę pomiędzy krytyką działań osób publicznych a pomówieniem i zniesławieniem, które według kodeksu karnego są przestępstwem.

- Będę się odwoływał od wyroku - zapowiada Mikołaj Montrymowicz. Uważa, że MPGN chciał na jego przykładzie zniechęcić innych do krytyki działań spółki. Zenon Różycki tłumaczy, że występuje przeciwko bezpodstawnej, anonimowej krytyce.

- Mam nadzieję, że wyrok ten będzie sygnałem dla wielu osób bezmyślnie obrażających innych w mediach lub na forach, iż nie pozostają anonimowi w Internecie, a co najważniejsze nie są bezkarni - stwierdza prezes MPGN.

Co mówi prawo?

- Zniesławienie i pomówienie to przestępstwo ścigane z oskarżenia prywatnego. Osoba, która czuje się zniesławiona lub pomówiona, może złożyć do sądu prywatny akt oskarżenia. Istnieje możliwość skorzystania przez sąd z pomocy policji w celu do ustalenia sprawcy - wyjaśnia Agnieszka Reniecka, zastępca prokuratora rejonowego w Grudziądzu.

Przestępstwo to podlega karze grzywny lub ograniczenia wolności, a jeśli jest dokonywane za pomocą środków masowego komunikowania, także karze pozbawienia wolności do roku.