<!** Image 1 align=left alt="http://www.nowosci.com.pl/img/glowki/nienartowicz_marek.jpg" >Będąc do bólu szczerym, trzeba napisać, że w historii nieruchomości po Tormięsie w Toruniu nie było jeszcze tylko śmierci.
Była zaś rozpacz pracowników Tormięsu i ich głodówki. Negocjacje, podczas których tylko w drodze wielkiego wyjątku rozmówcy mogli na moment wyjść za potrzebą do toalety. Były też tajemnicze pożary i walące się w pobliżu jednej z najruchliwszych ulic Torunia cenne historycznie budynki.
<!** reklama>Były i są spory prawne. W sumie nie dziwią, gdyż chodzi przecież o bardzo atrakcyjnie położoną nieruchomość w samym centrum miasta. Zwroty akcji w tormięsowym serialu były niezwykłe. Mieliśmy przecież wysokich urzędników, wyprowadzanych z gabinetów w kajdankach. I prawomocne wyroki więzienia. A końca tych prawnych sporów i tak nie widać.
Co z tego mamy? Oczywiście, przede wszystkim szpecący Toruń krajobraz przy ulicach Lubickiej i Targowej. Sterczący w otoczeniu ton ceglanego i innego gruzu komin przypomina widoki dajmy na to z Warszawy z 1945 roku.
Mamy też obraz totalnej bezradności i porażki państwa, i jego służb. Tormięs był jego spółką, a nieruchomość jego własnością. W takich sytuacjach apologeci polskiej transformacji po 1989 roku zawsze nasłuchają się od jej krytyków zarzutów rozkradania majątku narodowego. Zakład mięsny owszem, nie mógł nadal istnieć w centrum miasta, ale branża mimo wszystko ma się przecież dobrze.
Teraz te tony gruzu, które zostały po Tormięsie, będą pewnie zalegać przez lata. Aż w końcu faktycznie dojdzie tu do nieszczęścia.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?