W "žBankowej" zaocznych prawie tyle samo co na UMK

Przez ostatnie dwa lata w Polsce liczba młodzieży studiującej w niepublicznych uczelniach zmalała o 10 procent, a liczba prywatnych szkół nie zmieniła się - podaje w swoim raporcie GUS.

Główny Urząd Statystyczny w raporcie o szkolnictwie wyższym z końca 2012 roku podaje, że w poprzednim roku akademickim w 328 prywatnych placówkach wyższych w całej Polsce studiowało ponad pół miliona młodzieży. Rok wcześniej w tego typu szkołach było o 10,7 procent studentów więcej. Jak podaje GUS, studentów ubywa z kilku powodów - maleje liczba ludności w wieku 19-24 lata, poza tym młodzi, jeśli tylko mogą, wybierają bezpłatne studia stacjonarne na uczelniach publicznych.<!** reklama>

W ten sposób zmienia się profil studenta zaocznego. Według analiz Wyższej Szkoły Bankowej w Toruniu z tego roku, prawie 40 procent studentów studiów I stopnia pracuje na etacie. Na studiach uzupełniających magisterskich etat ma prawie 70 procent studentów. To dlatego WSB chce być postrzegana jako dobra szkoła wyższa o profilu zawodowym.

Odpływ studentów zaocznych od lat notują również szkoły publiczne. Na Uniwersytecie Mikołaja Kopernika w ciągu ostatnich dwóch lat ubyło aż 1,4 tys. studentów zaocznych. Toruński uniwersytet w zeszłym roku miał niespełna 5,8 tys. studentów zaocznych (bez słuchaczy studiów podyplomowych i płatnych kursów), w tym samym czasie toruńska Wyższa Szkoła Bankowa kształciła niewiele mniej, bo 5,6 tys. studentów zaocznych.

Tłuste lata dawno minęły

W najlepszym dla uczelni wyższych roku akademickim 2005/2006 w Polsce studiowało 1,9 mln młodzieży. Łamano wówczas głowy, jak sprostać tak masowemu zapotrzebowaniu na studia wyższe. W roku akademickim 2011/2012 na ponad 460 uczelniach studiowało 1,7 mln osób, prawie o 10 procent mniej niż sześć lat wcześniej.