<!** Image 1 align=left alt="http://www.nowosci.com.pl/img/glowki/oberlan_malgorzata.jpg" >Historia nielegalnego składowiska odpadów medycznych w Szczuplinkach zaczyna się w Wąbrzeźnie. A konkretnie - w głowie Jarosława D., prywatnego przedsiębiorcy. Wymyśla on sobie, że na odbiorze odpadów zarobi więcej, jeśli zejdzie z kosztów. Konkretnie - kosztów utylizacji. Miast zatem wozić niebezpieczne śmieci do spalarni, składuje je na polu znajomego rolnika.
O ile jeszcze jestem w stanie jakoś ogarnąć rozumem postawę gospodarza Mariana K. (niedostatek, niska świadomość), o tyle już wspomnianego przedsiębiorcy - kompletnie nie. Doskonale wiedział, co odbiera w kolorowych workach i pojemnikach ze szpitali, przychodni i DPS-ów. Miał świadomość tego, że nie są to czyste waciki ani papierowa makulatura. W końcu siedział w tym interesie od kilku dobrych lat.
<!** reklama>Kim trzeba być, aby z premedytacją pojemniki opatrzone napisami „materiał niebezpieczny (skażony)” tonami składować na jakiejś wsi, nieopodal domów, ludzi, zwierząt, wody? Co trzeba mieć w głowie, by próbować zużyte strzykawki spalać na polu? O jak wielkiej chęci zysku i bezwzględności tu mówimy, skoro proceder trwał miesiącami?
Byliśmy na miejscu, w Szczuplinkach. Widzieliśmy te tony odpadów. Osobiście mam nadzieję, niezależnie od wyroku sądowego w tej sprawie, że firma pana D. nigdy już od nikogo nie dostanie pozwolenia na odbiór i transport odpadów. To, co zrobiła, wyklucza ją moim zdaniem z kręgu podmiotów gospodarczych godnych zaufania w tej materii. Szpitalom i przychodniom jej nazwa na pewno nie będzie się dobrze kojarzyć.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?