Wybór, a nie przymus

<!** Image 1 align=left alt="http://www.nowosci.com.pl/img/glowki/oberlan_malgorzata.jpg" >Pierwsza wizyta rodziców studentki czy studenta na portalu sponsorskim bywa prawdziwym szokiem. Poraża liczba ofert. I tych młodych, którzy oferują swoje ciała. I tych starszych, chętnych je skonsumować. Setki dziewczyn, chłopaków i sponsorów. Tu siebie reklamują i szukają. Negocjują warunki i ceny. - Tak wygląda studiowanie? - pytają matki i ojcowie.

Powiedzmy jasno: tak TEŻ wygląda studiowanie. Z pewnością dla mniejszości żaków, choć wyniki najnowszych badań profesora Jacka Kurzępy, szacujące liczbę prostytuujących się studentów na 20 procent, i tak są przerażające. Czy to faktycznie niedostatek i wysokie koszty studiowania w obcym mieście zmuszają młodzież do takiego zarobkowania? Nie, choć ponad 60 procent badanych względy ekonomiczne wymienia na pierwszym miejscu. Studentów zmuszanych przez cokolwiek czy kogokolwiek do świadczenia seksusług tak naprawdę nie jest wielu.

<!** reklama>Całkiem sporo jest za to dziewcząt (to one jednak dominują), które seks traktują jak sport, a spotkania ze sponsorami - jak podnoszącą adrenalinę przygodę. Jeszcze inne same nie potrafią wytłumaczyć, jak weszły na ścieżkę uniwersytucji. „Tak wyszło” - mówią badaczom społecznej rzeczywistości. A tak wychodzi z różnych przyczyn. Bo wcześniej już ktoś dziewczynę na tę drogę wprowadził, bo dawno rozluźniła się nie tylko nasza obyczajowość, ale i więzy rodzinne, społeczne. Bo kontrola społeczna osłabła, szczególnie w większych miastach. Bo pokolenie MTV nie łączy emocji z cielesnością. Bo, w końcu, my, rodzice zapomnieliśmy o rozmowie, bliskości i zaufaniu.