Nasza Loteria

“Wyzwanie” – dziś w Spod Ekranu długo wyczekiwany premierowy polski kryminał (IPLA). Niestety, wyczekiwać nie było na co.

Mariusz Załuski
Mariusz Załuski
Ciekaw jestem niezmiernie, czy pandemia rzeczywiście pozmienia nam kinomańskie obyczaje. W każdym razie po tych paru miesiącach wyposzczeni jesteśmy solidnie, jeśli chodzi o filmowe premiery. I pewnie dlatego rzuciłem się na cieplutki, nowy polski kryminał, jak ten lew na antylopę dorodną. I co? I okazało się, że upolowałem co najwyżej myszkę malutką.

Tym razem dobrać się musiałem nie do HBO czy innego Netfliksa, a do swojskiego serwisu IPLA, bo “Wyzwanie” to robota Polsatu. A efekty tej roboty są, by tak rzec, trudno definiowalne. No bo co my właściwie oglądamy? Najbliżej chyba tej produkcji do skompresowanego serialu z popołudniowego pasma, z wątkiem sensacyjnym, familijnym, romansowym i jeszcze z miłymi okolicznościami przyrody na deser. Ot, taka buła z telewizyjnego fast foodu, którą wcina się nie po to, żeby wyrafinowane podniebienie dopieszczać, ale żeby głód zabić.

A że mamy tu wątki społeczne? W każdym serialu mamy. Tu są i uzależnienia, i układy międzyludzkie w mieścinie małej, i problem pokiereszowanych rodzin, i jeszcze sporo więcej. Tyle że wszystko przypomina rozlewisko– wielkie, ale płytkie i nudne. Do tego niektóre motywy poprowadzone są karykaturalnie, jak choćby (uwaga, spoiler) galopujące relacje ojca z nastoletnią córą, którą dopiero co poznaje po latach.

Tak więc pewien gliniarz zostaje wyrzucony ze służby za samodzielne wymierzanie sprawiedliwości. Jego koleżka serdeczny odchodzi wraz z nim. Obaj lądują na Mazurach, gdzie otwierają pub. I jeśli ktoś myśli, że będzie to coś w rodzaju “Karate po polsku” to bardzo się myli. Mazury są tu jak z obrazka, pojawiają się płomienne romase oraz nieznana tatusiowi córka, a także wątek kryminalny po odkryciu pana topielca w sielskim jeziorku.

Co najbardziej w tym filmie boli? I sztuczność samej fabuły, i prowadzenie całej opowieści. Wszyscy są tu mocno papierowi, zarządzanie knajpką na Mazurach wydaje się jakimś totalnie beztroskim zajęciem, gdzie pracy mało, a przyjemności i czasu wolnego co niemiara, niby realne problemy sprowadzone są do powiastki dydaktycznej. Aktorzy? Główne duo niestety nie zachwyca. Rafał Królikowski – fajny aktor – kompletnie minął się z rolą gliniarza-twardziela. A Eryk Lubos trochę bez sensu robi aktorskie szoł kompletnie nie w tę stronę, przerysowując rolę i doprawiając ją komizmem. I w końcu kompletnie już nie wiemy czy to mocny facet, czy wesoły misio. Mamy tu nawet Macieja Musiałowskiego, jednego z ciekawszych aktorów młodego pokolenia, który gra przyzwoicie, tylko nie bardzo wiadomo po co, bo jego postać znaczenie dla całości ma raczej niewielkie.

No a co mi się podobało? Niewiele. Może muzyczka, która w pakiecie z widoczkami Mazur ma wyjątkowo antydepresyjny charakter. Odkurzono nawet stary kawałek pana Tomasza Szweda o tym, że przyroda go otacza pod postacią kota - i bardzo dobrze, bo kawałek cudny, nawet dla tych, którzy tego typu kawałków nie trawią.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wideo

Komentarze

Komentowanie artykułów jest możliwe wyłącznie dla zalogowanych Użytkowników. Cenimy wolność słowa i nieskrępowane dyskusje, ale serdecznie prosimy o przestrzeganie kultury osobistej, dobrych obyczajów i reguł prawa. Wszelkie wpisy, które nie są zgodne ze standardami, proszę zgłaszać do moderacji. Zaloguj się lub załóż konto

Nie hejtuj, pisz kulturalne i zgodne z prawem komentarze! Jeśli widzisz niestosowny wpis - kliknij „zgłoś nadużycie”.

Podaj powód zgłoszenia

Nikt jeszcze nie skomentował tego artykułu.
Wróć na nowosci.com.pl Nowości Gazeta Toruńska