Z pistoletem i pięściami na kolegów

Groźbami i bójką zakończyły się nieporozumienia pomiędzy pracownikami firmy Sharp w Łysomicach. Interweniowała ochrona zakładu.

Jak wynika ze wstępnych ustaleń policji, 18-latek pracujący w jednym z działów zakładu wraz z dwoma starszymi kolegami, nie bardzo przykładał się do powierzonych mu obowiązków. Współpracownicy chcieli zmobilizować go do większego zaangażowania w pracę. Między innymi posprzątania kartonów. Po kolejnej reprymendzie nastolatek, zamiast wziąć się do roboty, wyciągnął przedmiot przypominający broń i przystawił do głowy 32-latka, grożąc mu śmiercią.

<!** reklama left>- Pomiędzy mężczyznami doszło do szarpaniny - relacjonuje Artur Rzepka z toruńskiej policji.

Zaatakowany wykazał dużo zimnej krwi. Wyrwał napastnikowi broń. Wtedy 18-latek rzucił się na drugiego, 44-letniego kolegę, który również zwracał mu uwagę. Zadał mu dwa ciosy w twarz. Pobity przewrócił się i uderzył głową o posadzkę hali.

18-latka, który wcześniej leczył się, ponieważ miał kłopoty z tłumieniem emocji, obezwładniła ochrona zakładu i przekazała policji. Uderzony trafił do szpitala, ale już opuścił lecznicę.

Broń okazała się pistoletem gazowym. Nie miała amunicji. Nie była skradziona, ale 18-latek nie posiadał na nią pozwolenia. Tłumaczył, że pożyczył ją od kolegi, ponieważ zamierzał kupić sobie taką samą broń. Nastolatek stwierdził również, że bez problemów wniósł ją do zakładu, ponieważ nikt nie sprawdza pracowników pod kątem posiadania niebezpiecznych przedmiotów.