Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Zakochać się w kolarstwie

Redakcja
Pod pomnik Mikołaja Kopernika Michał Kwiatkowski podjechał na czele stuosobowego peletonu złożonego z wychowanków akademii Copernicus
Pod pomnik Mikołaja Kopernika Michał Kwiatkowski podjechał na czele stuosobowego peletonu złożonego z wychowanków akademii Copernicus Sławomir Kowalski
Michał Kwiatkowski, kolarski mistrz świata elity z Ponferrady, nie krył wzruszenia podczas niedawnego spotkania z kibicami na Rynku Staromiejskim w Toruniu i długo odpowiadał zadawane jemu pytania.

Podczas wspomnianego spotkania przy pomniku Mikołaja Kopernika Michał Kwiatkowski odebrał medal Thorunium, a później udzielił odpowiedzi na kilkanaście pytań dziennikarzy. Oto, co usłyszeliśmy od mistrza świata.

Łzy wzruszenia

- Po mistrzostwach świata właściwie nie uroniłem ani kropli łzy, ale stojąc przy pomniku Mikołaja Kopernika wzruszyłem się. Podobnie było na lotnisku, gdzie przywitała mnie rodzina, moja dziewczyna i najbliższe mi osoby, kibice. Tam też się wzruszyłem i to jest niesamowite uczucie. Zazwyczaj w takich chwilach odbiera mi głos.

Chełmża, Działyń, Toruń?

- Urodziłem się w Chełmży, pochodzę z Działynia, a jestem torunianinem, bo tak to trzeba przedstawiać. Uczęszczałem do szkoły podstawowej w Działyniu przez sześć lat. Później poszedłem śladami brata, który był w klubie TKK Pacific i w Szkole Mistrzostwa Sportowego w Toruniu. Mieszkałem w internacie przez sześć lat, tutaj dorosłem, tutaj się wychowałem i mieszkam tutaj do dziś.
[break]

Brat Radosław

- Radkowi wiele zawdzięczam. On zakończył karierę kolarską w 2010 roku. Miałem osiem lat, kiedy zaczął trenować. Mój pierwszy trener Wiesław Młodziankiewicz zachęcił go do uprawiania kolarstwa, a ja mu bardzo zazdrościłem, że ma rower, kask i szybko, w wieku dziesięciu lat, też zacząłem treningi. Przez cały okres mojej kariery brat był ze mną i jest do dziś. Bardzo mnie wspiera, mimo iż nie na treningach, nie na rowerze, ale mentalnie.

O finiszu w Ponferradzie

- Od wielu ludzi słyszałem, że końcówka wyścigu była dramatyczna, że wiele osób się nią emocjonowało, płakało i chyba to jest fajne, że w ten sposób zakończyłem ten wyścig, bo z perspektywy kamery ta różnica między mną, a resztą kolarzy była dużo mniejsza. Dlatego chyba fajnie to wyszło.

Wpływ mistrza na taktykę ekipy

- W trakcie wyścigu niewiele zmienialiśmy, bo cel mieliśmy jeden, chcieliśmy przejąć kontrolę nad peletonem, przez co mogliśmy czuć pewniej oraz tracić mniej sił i energii. Runda była bardzo techniczna, a na takiej trasie łatwiej i bezpieczniej jedzie się na czele peletonu. Przez to mogłem zaoszczędzić więcej sił. Mało tego, to daje wiarę w siebie, gdy twój zespół jedzie przed tobą i cały czas cię wspiera, gdy zmieniałem koło na początku etapu, gdy stałem za potrzebą fizjologiczną. To pokazywało, że wszyscy we mnie wierzą, a ja nie miałem momentu w całym wyścigu, gdy mogłem zwątpić w siebie, bo nie było takiej możliwości.

Awaria podczas wyścigu

- Tak zdarzyła się taka przy wjeździe na trzecią rundę, a więc w takim momencie, w którym nie działo się wiele w tym wyścigu, ale szybko wróciłem do peletonu, dzięki pomocy kilku kolegów.

Śliska nawierzchnia

- Jedni mają więcej pewności siebie na takiej nawierzchni, inni mniej. Jeden ma lepiej przygotowany sprzęt na taką sytuację, inny gorzej. Trzeba być pewnym swoich umiejętności i sprzętu.

Moment ataku

- Nie planowałem ataku na przedostatnim zjeździe, ale widziałem wcześniejszy wyścig orlików i wiedziałem, że jest na tej trasie możliwość dojechać do mety samemu. Było to jednak trudne, dlatego, że grupka kolarzy mogła na zjeździe osiągnąć dużo większą prędkość. Podczas naszego wyścigu jednak padało i wiedziałem, że jeśli będę z przodu na przedostatnim zjeździe, to nie będą grozić mi kraksy, będzie mniej nerwów i że będę mógł wykonać ruch na ostatnim podjeździe, jeśli będę miał sił pod dostatkiem. Wyszło tak, że byłem z przodu i nikt nie wytrzymał mojego tempa na zjeździe. Zobaczyłem, że kilku kolarzy jest z przodu i pomyślałem, że będę mógł się jeszcze zrelaksować przed ostatnim podjazdem. Wiedziałem też, że jeśli na szczycie podjazdu będę mieć choćby małą przewagę, to będzie możliwe dojechania do mety.

Pierwsza myśl po finiszu

- Trudno mi się opisuje tę chwilę. Dla mnie szokiem jest to, czego dokonaliśmy. Nie wierzyłem, że można w takim stylu, samotnie dojechać do mety podczas mistrzostw świata i naprawdę nie wiem, jak opisywać tę chwilę. Wiem, że kilka dni po samym wyścigu nie miałem apetytu, nie wiedziałem co myśleć, jak się zachować, bo to dla mnie zupełna nowość.

Zmiany w życiu

- Zainteresowanie moją osobą wzrosło, ale to chyba część mojej pracy. Zdaję sobie sprawę z tego, że ciąży na mnie odpowiedzialność, bo reprezentuję całe polskie kolarstwo, siebie, moją rodzinę, mój klub, wszystkie znane mi osoby, dlatego muszę temu podołać, bo dopiero wtedy pokażę, jakim jestem człowiekiem. Zdobyć sukces jest łatwo, ale za nim idzie olbrzymia odpowiedzialność, żeby temu podołać.

„Sezon jak sen”

- Ten sezon rokuje jak najlepiej na przyszłość. Ja widzę po wychowankach akademii, jakie jest ich zaangażowanie i jakie wpływają zapytania o możliwość jazdy dla akademii. To dobrze. Mam nadzieję, że kibice poznają bardziej kolarstwo, bo nie jest ono na tyle proste do zrozumienia. Co to jest cykl World Tour? Co to są wyścigi Hors Categorie, czy wyścigi drugiej kategorii? Jak się zdobywa punkty Europe Tour, jak się zdobywa punkty World Tour? Dlaczego żółta koszulka? Dlaczego mistrzostwa świata? To wszystko jest skomplikowane, ale ja wierzę, że kibice poznają kolarstwo na nowo i zdają sobie sprawę, że nie można być cały sezon w wielkiej formie. Trzeba iść swoją drogą. Rafał Majka idzie swoją drogą, Przemek Niemiec idzie swoją, Michał Gołaś też. Dlatego wierzę, że to pomoże kibicom zakochać się w kolarstwie.

Sukcesy Majki - mobilizacja

- Myślę, że sukcesy Rafała zmobilizowały każdego. Wierzę w to, że wiele osób wyjechało na trening dzień po tym, kiedy Rafał Majka wygrał pierwszy, potem drugi etap Tour de France, a potem jeszcze Tour de Pologne. Myślę, że sukcesy rodaków mobilizują wszystkich, a nie tylko mnie.

Przyszły sezon

- Zdobyć tytuł jest dużo łatwiej, niż go obronić. W przyszłym sezonie będzie dużo trudniej, ale nie można zapomnieć kim się jest, co się robi dobrze i co się lubi robić. Dlatego nie zapomnę o tym, w jaki sposób się przygotowywałem. Myślę, że mam olbrzymie doświadczenia z tego sezonu, które pozwoli mi przygotować się lepiej do przyszłorocznych startów. Wierzę, że będzie sezon lepszy niż tegoroczny, ale zdaje sobie sprawę z tego, że mając na sobie tęczową koszulkę, będzie trudniej odjechać tak, jak było to na mistrzostwach świata.

Najbliższe cele

- Zrobiłem duży krok do przodu w klasykach. Bardzo lubię Amstel Gold Race, czy La Fleche Wallonne, dlatego na pewno pojawię się na starcie tych wyścigów, ale tak naprawdę dopiero w tym tygodniu mam pierwszą konsultację z drużyną i zapewne wówczas zapadną pierwsze decyzje co do kalendarza, czy początku przyszłego sezonu. Co mogę powiedzieć więcej? Mam sprecyzowany pewien odległy cel. Myślę, że każdy człowiek powinien taki cel mieć w życiu, bo po drodze osiąga się mniejsze sukcesy. Ja po prostu chcę być lepszy każdego dnia.

Akademia

- Będą młodym kolarzem również otrzymywałem wsparcie od starszych kolegów. Otrzymywałem od nich buty, strój kolarski, kask, czy zawsze jakąś pomoc od trenerów, działaczy będąc w klubie TKK Pacific, a teraz w Akademii Copernicus mogę zwracać pomoc, w podziękowaniu za to, co otrzymałem wcześniej. Mogę wspierać młodzież. Zdaję sobie sprawę, że dla wychowanków akademii jestem wzorcem i muszę robić wszystko tak, jak powinien robić „wzorzec”, bo te dzieci biorą ze mnie przykład. Staram się im przekazywać, jak wygląda droga kolarza, bo nie jest takie proste. pokazuje jak powinna wyglądać droga kolarza od otrzymania pierwszego roweru, do zawodowca nie jest taka sama. Na pewno Rafał Majka, czy Przemek Niemiec szli innymi ścieżkami, niż ja, dlatego nie jest to łatwe do wytłumaczenia. Ja przy każdym spotkaniu staram się mówić młodzieży, jak to było ze mną.

Jak wygląda sezon zawodowca?

- Pokonuje na rowerze około 30 tysięcy kilometrów rocznie. Nie wiem, jak ma się procent kilometrów wyścigowych do treningowych, ale sportowcem jest się 24 godziny na dobę, nawet teraz, kiedy skończyłem sezon. Nawet, gdy spędzam czas rekreacyjnie na rowerze, to nie mogę zapominać, że jestem sportowcem. Nie chcę w październiku wejść na rower z dodatkowymi ośmioma kilogramami, bądź więcej. Przez cały rok trzeba myśleć o tym, co i po co się robi. Każdy jest oczywiście człowiekiem, jest czas na wypoczynek, na zabawę, na ściganie.

Dość rowerów

- Nie mam aż tak, że mówię sobie czasem „mam dość roweru”. Niekiedy jest jednak trudno po nieudanym starcie, czy treningu, w którym powinno „iść dobrze”, a „nie poszło”. Trzeba to jednak analizować. Szukać przyczyn. Ja analizuję to ze swoim trenerem, z ludźmi dookoła. Trzeba jednak myśleć pozytywnie, że wszystko robię tak, jak należy. Jeżeli robię to co mogę, najlepiej jak tylko potrafię, to nie będę miał pretensji do siebie.

Jazda na skuterze

- Uważam, że skuter to też świetny środek transportu. Czasu w życiu ogólnie mam mało, a dzięki niemu, nie tylko dzięki rowerowi, mogę się szybciej poruszać, nie tylko po Toruniu.

Makaron - danie kolarza

- Myślę, że ten trend się nieco zmienił, bo nie tylko kolarze „wciągają” makaron. W naszej ekipie jest zawsze kucharz, który przygotowuje też inne posiłki.

Knedle ze śliwkami

- Tak. To moje ulubione danie. Niestety nie mogę zabierać mamy na obozy, a tylko te knedle, robione przez nią, są najlepsze.

Medal Thorunium

- Cieszę się, że otrzymałem ten medal. Cieszę się, że z Toruniem jestem w takiej komitywie. Wiem, skąd jestem. Właśnie tutaj znalazłem mnóstwo przyjaciół, bliskie mi osoby, które mnie wspierają i moje decyzje. Wspierają mnie jako kolarza, jako człowieka i ten medal ma mi to przypominać. To odznaczenie to coś niesamowitego.

Spotkanie z kibicami

- Byłem wzruszony, bo na Rynku Staromiejskim, przy pomniku Mikołaja Kopernika, pojawiło się mnóstwo kibiców. To niesamowite - móc świętować nasze zwycięstwo. Nie możemy zapominać też o Michale Gołasiu, który jest moim przyjaciele, który bardzo mi pomógł, a który teraz ściga się w Chinach. Nie mógł być tutaj, ale dał mi przyzwolenie, aby zrobić to spotkanie właśnie tego dnia.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na nowosci.com.pl Nowości Gazeta Toruńska