Popularne „Edki” to tylko część taboru MPK. Mechanicy pod swoją opieką mają 73 autobusy. Większość prac odbywa się w nocy - nawet w soboty i niedziele.
Warsztaty tętnią życiem niemal przez całą dobę. - Tutaj nie ma przestoju, pracujemy na trzy zmiany - mówi Piotr Urbaczewski, kierownik stacji obsługi. - Rano tabor musi być gotowy i sprawny. Wszystkie autobusy muszą przechodzić okresowe przeglądy, a do tego dochodzą bieżące naprawy, sprzątanie i mycie pojazdów. W warsztatach Miejskiego Przedsiębiorstwa Komunikacyjnego mechanicy pracują siedem dni w tygodniu.
Bez laptopa ani rusz!
<!** reklama>- Współczesny Solaris to już skomplikowana maszyna, drzwi sterowane są kilkoma czujnikami i procesorem - wyjaśnia Krzysztof Pluciński, mistrz zmiany. Najnowsze modele zamontowane mają nawet modemy, dzięki którym producent pojazdu sprawdza jakość i zakres wykonywania napraw na stacji. - Bez laptopa ani rusz - śmieje się Leszek Szylo, elektryk z blisko 40-letnim stażem. - Do tego trzeba doliczyć kilometry kabli, w których także trzeba mieć orientację.
Jednak naprawa i przeglądy autobusów to nie tylko zabawa z elektroniką, ale także ciężka fizyczna praca, bo jak przystało na duże pojazdy, wszystkie części są także w rozmiarze XXXL, na przykład zacisk hamulcowy waży bagatela 46 kilogramów, a oleju do silnika trzeba wlać około 30 litrów. W narzędziowni znaleźć można klucz w rozmiarze 70. - Samych specjalistycznych przyrządów mamy kilkadziesiąt - wyjaśnia Kazimierz Powielski z narzędziowni.
Mechanicy muszą się znać się na wszystkim, bo w warsztatach naprawiane są nawet automatyczne skrzynie biegów. - Mechaniczne części podczas eksplantacji się zużywają - mówi Józef Dębicki, pracownik warsztatu. - Teraz takich napraw jest o wile mniej, przy manualnych dopiero było roboty.
Ciężka praca i duże koszta
Od kierowców MPK do tej pory jeszcze można usłyszeć legendy o używanych kiedyś Ikarusach. Teraz już nie zdarzają się zablokowane skrzynie biegów i brak wspomagania kierownicy. Chociaż autobusy osiągają rekordowe przebiegi, bowiem najstarszy pojazd z 1997 roku przejechał blisko 800 tysięcy kilometrów. Pracy nadal jest jednak sporo. - Ruch miejski, dziury w jezdni to wszystko przyspieszacza zużywanie elementów - wyjaśnia Piotr Urbaczewski. - Do tego musimy naprawiać to, co popsuli wandale.
A zniszczenia bywają różne. Niekiedy są to wybite szyby, innym razem pourywane kasowniki. - Zmorą jest także brudzenie siedzeń - dodaje Piotr Urbaczewski. - Czasami zdarzy się pasażer, po którym, niestety, musimy wymieniać całe siedzenie, bo nie daje się go wyprać.
A koszty takich napraw wcale nie są małe - jeden kasownik to blisko dwa tysiące złotych. Do tego trzeba doliczyć czas i konieczność wycofania pojazdu z trasy.
Zobacz galerię: "Edki" są dopieszczane w nocy
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?