Jak niegdyś franciszkanin o. Andrzej Klimuszko, tak bonifrater Jan Grande (prywatnie Jerzy Majewski) stał się autorytetem w dziedzinie żywienia i i ziołolecznictwa, choć nie był ani lekarzem medycyny, ani - co podkreślał na każdym kroku - uzdrowicielem. Był samoukiem.
Na mądrość wrocławskiego zakonnika złożyło się bardzo ciężkie życie, szczególnie dramatyczne dzieciństwo na Syberii. Pochodził z Grodna, urodził się w 1934 roku, jak sam mówi, komunizmu próbowano go uczyć wśród Mongołów, za Irtyszem. Potem żył w Tybecie, w Petersburgu, w Kijowie.
Krok po kroku zdobywał doświadczenia w starej szkole niekonwencjonalnej medycyny. Po powrocie do Polski skończył szkołę felczerską i wiele lat pracował w służbie zdrowia, w opiece społecznej, m.in. w szpitalu zakaźnym dla gruźlików.
Zobacz też
Ojciec Jan jako dziecko chorował na gruźlicę przewodu pokarmowego, a pierwsze jego doświadczenia z medycyną naturalną były związane z próbami samoleczenia.
Cebula plus czosnek - cud
Chorzy koczowali pod jego drzwiami stale. Co im doradzał?
O sezonie grypowym mówił tak: „Dostarczyć w pożywieniu, w okresie jesienno-zimowym, przynajmniej kilogram cebuli na tydzień, a obok niej ząbek lub dwa (nie więcej!) czosnku dziennie. Szukajcie na rynku czosnku polskiego, z tradycyjnych upraw. (...) Chiński czosnek nie jest bakteriobójczy i nie pachnie; tyle ma związku z ludzkim zdrowiem, co kwiatowa cebula liliowca. Do znudzenia opowiadałem pacjentom, że cebula działa przeciwzapalnie, wykrztuśnie, ściągająco, bakteriobójczo; lekko rozrzedza krew, leczy żylaki, wyrównuje ciśnienie; jej eteryczne olejki zawierają siarkę i mają zbawienny wpływ na śluzówkę.(...). Uchowaj Boże, by ktoś wychodził z domu bez śniadania”.
Fortuna na margarynie
„Mają być jajka, ma być kakao lub odpowiednio wyparzona mocna herbata, miód zamiast cukru... Mam nadzieję, że pomału - pewnie i trochę pod moim wpływem - kończy się już histeria cholesterolowa wokół jajka, które nie dość, że nie grozi miażdżycą, to wprost ją leczy. (...) Nie wolno rezygnować z mleka lub jego przetworów. (...) Dwa razy w tygodniu obowiązkowo wjeżdżają na nasze stoły talerze z grochówką lub fasolówką, odpowiednio przyrządzane, aby nie było wzdęć. (...). Żeby się nie denerwować, już nawet nie mówię, że do pieczywa używamy masła, a nie margaryny (ktoś kiedyś na tym mazidle dorobił się fortuny). Zalecam ostrożność przy każdym produkcie, który jest reklamowany, taki produkt może nam poważnie zaszkodzić zdrowotnie...”.
Czytaj też: Sąd zadecyduje, czy odebrać toruniance szóste dziecko
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?