Znów wraca "bijące serce partii". Po co policji w Toruniu była ta eskalacja napięcia? [KOMENTARZ]

O szczegółach sobotnich zajść można przeczytać >>> TUTAJ.

Nie wiem, co policja zyskała dokonując tych zatrzymań podczas demonstracji, jaki cel taktyczny, operacyjny i Bóg wie jeszcze jaki, w ten sposób został zrealizowany. Czy chodziło tylko o demonstrację siły, czy o coś jeszcze? W każdym razie społeczny koszt eskalowania napięcia jest fatalny.

To, co dziś tworzy wizerunek policji to obrazki tajniaków z pałkami teleskopowymi, traktowanie parlamentarzystów gazem i tupet rzecznika Ciarki. W sobotę w Toruniu dorzucono do tego ogródka jeszcze jeden kamyczek. Mamy tak zwane media publiczne, tzw. trybunał konstytucyjny, teraz na naszych oczach sypie się autorytet jeszcze jednej instytucji publicznej.

Owszem, jesteśmy podzieleni, skłóceni, nie brakuje Polaków skłonnych policyjnej stanowczości przyklasnąć, żeby „dać tym lewakom popalić”. Dla innych jednak, dla bardzo dużej części społeczeństwa, policja staje się znów „bijącym sercem partii”, formacją na usługach nie obywatela, ale szamoczącej się w chaotycznych działaniach władzy. To fatalne dla państwa, fatalne dla całej formacji policyjnej, która po 1989 roku od podstaw budowała swój autorytet i wiarygodność, ale to też osobisty dramat dla - jak wierzę - znakomitej większości z prawie 100 tysięcy polskich policjantów, którzy swą ciężką robotę wykonują rzetelnie i nie zasługują na milicyjną gębę, jaką im przyprawiają politycy z peerelowską, autorytarną mentalnością.