Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Żużel bez dziur i pułapek

Janusz Bąkowski
Rozmowa z ADAMEM LIPIŃSKIM, długoletnim toruńskim żużlowym toromistrzem oraz jego synem MARIUSZEM, który przejął tą funkcję po swoim ojcu.

Rozmowa z ADAMEM LIPIŃSKIM, długoletnim toruńskim żużlowym toromistrzem oraz jego synem MARIUSZEM, który przejął tą funkcję po swoim ojcu.

Funkcja toromistrza, to wbrew pozorom bardzo odpowiedzialne i niełatwe, wręcz zegarmistrzowskie zadanie. Przez ile lat ją wykonywałeś?

Adam Lipiński: To zajęcie wykonywałem przez prawie dwadzieścia cztery lata, z przerwami na choroby. Były to piękne lata, które jednak bardzo szybko zleciały. Wiąże się z nimi sporo wspomnień. Tak się złożyło, że od 2004 roku stery przejął po mnie mój syn Mariusz. <!** reklama>

Od kogo nauczyłeś się tego nietypowego rzemiosła?

A.L.: Najważniejszą część wiedzy przejąłem od nieżyjącego już poprzedniego toromistrza, pana Władka Moryty. Resztę uzupełniałem doszkalając się we własnym zakresie. Było to konieczne, gdyż żaden tormistrz nie zdradza do końca wszystkich swoich tajników, więc do nich musiałem dojść sam.

Wprowadzając w arkana tej wiedzy swojego syna Mariusza było podobnie?

A.L.: Tak, oczywiście. On też musiał przekazaną mu wiedzę doszlifować samemu. Mając dopiero dwanaście lat, wykazywał jednak duży talent. Potrafił na przykład wyjechać z parkingu starego stadionu żużlowego polewaczką tyłem przez bramę na tor, mając po bokach jedynie po około dziesięć centymetrów wolnej przestrzeni.

Tor na poprzednim stadionie przy ulicy Broniewskiego różnił się swoją nawierzchnią, od tej którą posiada teraz Motoarena?

A.L.: Na nowym torze jest właściwie taka sama nawierzchnia, jaka była na starym. Była ona z niego częściowo przeniesiona. Na początku był do niej dosypywany sjenit, bardziej pyłowa odmiana granitu. Obecnie na Motoarenie mamy granit. Jest on pozyskiwany z kamieniołomów w Strzegomiu. Jego grubość wsypywana do mielenia wynosi od 2 do 2,8 milimetra. Typowy granit ma takie zalety, że lepiej da się „związać”, można uzyskać lepszą, grubszą i twardszą strukturę. Poza tym lepiej „trzyma”.

Zdarzają się w Polsce różne nawierzchnie, czy też wszystkie są do siebie podobne?

A.L.: Nie mamy na naszych krajowych torach skrajnie różnych nawierzchni. Jest to w sumie albo tylko granit, albo dodatkowo wspomniany już sjenit.

Pod kogo robiło i robi się tor w Toruniu? Pod wszystkich, czy też przede wszystkim pod swoich?

A.L.: Tor zawsze jest przygotowywany pod miejscowych zawodników. To oni po ostatnim treningu przed meczem mówią, jaki tor sobie życzą. Potem jest to jeszcze konsultowane z trenerem. Słowo „pod swoich” należy jednak odpowiednio rozumieć. Tor musi być oczywiście bezpieczny, bez dziur i pułapek dla wszystkich zawodników. Też i dla przyjezdnych. Inaczej by uwłaczało to nam, jako klubowi, psuło widowiskowość żużla i w efekcie zniechęcało kibiców do przychodzenia na mecze.

Są jednak w naszym kraju miasta, gdzie się tory po prostu nieuczciwie preparuje?

A.L.: Oczywiście, że są takie. Nie chcę jednak się tutaj na temat wypowiadać. Nie jest to w mojej gestii. Uwłacza to bardzo mocno samemu żużlowi, jak i włodarzom tych klubów, które takie praktyki usku- teczniają.

Masz na myśli może przykład z ostatniego sezonu, gdy Unibax Toruń gościł w Lesznie?

A.L.: Jest to sprawa, która może spokojnie kandydować do żużlowej Antynagrody Nobla. Kontuzje, które odnieśli wówczas Adrian Miedziński i Emil Pulczyński mówią same za siebie. Reszta niech pozostanie bez zbędnych słów.

Da się nawierzchnię toru tak spreparować, że przyjezdni tego nie zauważą?

A.L.: To zależy od rodzaju nawierzchni. Gdy będzie ona miękka i luźna, to wtedy trudno tego nie zauważyć. Można jednak zrobić tor tak, że zawodnicy po pierwszych biegach nie będę się w stanie połapać, o co tu chodzi. Nie wchodząc w szczegóły, powiem tylko, że na przykład można manipulować poprzez polanie lub nie polanie wody. Jest to jednak teoria, gdyż my czegoś takiego nie praktykujemy.

Czy zdarzyła się w przeciągu tylu lat w jakimś meczu pamiętna przygoda związana właśnie z samym torem?

A.L.: Było trochę tego. Kiedyś winiono złe przygotowanie toru za to, że Janusz Stachyra dosłownie zawisnął na siatce okalającej tor. Tymczasem nie był tu winny tor, tylko to, że jeden zawodnik wjechał pod drugiego i się na wzajemnie wypchnęli, lądując w efekcie tego na płocie.

Czy zdarzają się nieprzychylne komentarze samych kibiców, krytykujące przygotowanie toru?

A.L.: Tak, to się zdarza. Jednakże przeciętny kibic nie wie tego, co się z torem robi i jak się go powinno przygotowywać. Dlatego też twierdzą bezpodstawnie, że tor był źle przygotowany lub był zrobiony pod jakiegoś konkretnego zawodnika.

Zdaję się, że byłeś kiedyś naocznym świadkiem śmiertelnego wypadku na torze.

A.L.: Niestety, tak było. Zginął wtedy Grzesiek Kowszewicz. Podczas treningu jechał z Tomkiem Zielińskim, który wygrał start. Grzesiek jechał po „dużym”. Nie opanował jednak maszyny i z bardzo dużym impetem uderzył w bramę wjazdową prowadzącą na tor.

Mariusz, obecnie to Ty przygotowujesz tor. Powiedz więc na co zwracasz szczególną uwagę jako toromistrz?

Mariusz Lipiński: Głównym przykazaniem jest to, żeby tor posiadał równą nawierzchnię, bez dziur i niespodzianek. Trzeba się do tego mocno przyłożyć i zastosować wszystkie obecnie dostępne środki i sposoby. Mecze mają przecież odbywać się w czystej sportowej walce, a nie przy pomocy podstępów i oszustw.

Dziury w torze to istna zmora naszych ligowych spotkań i nie tylko. Co trzeba robić, aby nie powstawały?

M.L.: Jest to bardzo trudna sprawa. Wystarczy, że podczas ubijania toru zdarzy się jakieś nie do końca ubite miejsce, gdzie dostanie się potem woda i kłopot gotowy. Następstwem tego to miejsce zostanie rozerwane. Jest to praktycznie nie do uniknięcia. Nikt, przy nawet najlepszych chęciach i umiejętnościach, nie jest w stanie tego uniknąć.

Lanie wody, to akurat w żużlu bardzo ważna czynność.

M.L.: Tak, rzeczywiście, to bardzo ważna czynność. Przed zawodami to właśnie toromistrz musi umieć ją odpowiednio dozować. Podczas meczu o polewaniu bądź nie polewaniu toru wodą decyduje już tylko sędzia.

Mówi się, że mimo zadaszenia toruńskiej Motoareny, przy silnych opadach tor jest zagrożony częściowym zamoknięciem?

M.L.: Jest to raczej mało prawdopodobne. Taka ewentualność byłaby tylko wtedy możliwa, gdyby padał mocny deszcz i wiał przy tym bardzo silny wiatr. Wówczas może się tak zdarzyć, że od około metra do dwóch od krawężnika tor mógłby nasiąknąć wodą.

Czego Ci należy życzyć w nadchodzącym sezonie?

M.L.: Perfekcyjnie przygotowanych nawierzchni. Będzie to wówczas kolejny dowód na to, że wiedza przekazana mi przez tatę nie poszła na marne. Gdy do tego dojdą jeszcze ładne, emocjonujące zawody, to wówczas będę bardzo zadowolony.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na nowosci.com.pl Nowości Gazeta Toruńska