Przed polskimi zespołami miesięczna przerwa wakacyjna. Grudziądzanie udadzą się na nią w bardzo dobrych nastrojach, choć po drodze będą musieli rozegrać zaległe spotkanie w Lublinie. I to spotkanie o bardzo dużym ciężarze gatunkowym, ważne dla układu górnej części tabeli.
- Oczywiście, cieszymy się z wygranego meczu z liderem. Myślami jesteśmy już jednak przy najbliższej potyczce. Do Lublina pojedziemy walczyć - zapewnił Rafał Wojciechowski, kierownik grudziądzkiej drużyny.
W starciu z mającymi ekstraligowe aspiracje rzeszowianami gospodarze zaprezentowali się bardzo korzystnie, co znów dało kibicom powody do wiary. W szeregach GKM nie było tego dnia słabych punktów. Dość powiedzieć, że po trzynastu biegach miejscowi mieli na swoim koncie zaledwie dwa "zera".
Jedno juniora Patryka Dolnego, który mimo walki przyjechał czwarty, a drugie po wykluczeniu za groźny upadek z własnej winy Daniela Jeleniewskiego. GKM w tym czasie wygrał zespołowo osiem biegów, rywale ledwie jeden.
- Ten upadek trochę wybił mnie z rytmu, jednak cieszę się, że później udało się jeszcze wygrać dwa biegi. Było mi to bardzo potrzebne - uspokoił ten ostatni.
Seniorzy GKM prezentowali równą formę, ale swoje punkty dowozili również waleczni juniorzy. Formację tę wspomógł jako gość Patryk Dolny z Wrocławia, któremu wcześniej odwołano mecz w ekstralidze.
- Dowiedziałem się o tym zaraz po piątkowym treningu i od razu zgłosili się do mnie działacze z Grudziądza - zdradził młodzieżowiec. - Powiedzieli, że jak chcę, to mogę jechać. Skorzystałem z okazji, bo dla mnie każde spotkanie jest ważne.
Żużlowiec debiutował w tym sezonie w domowym meczu GKM. Czy w związku z tym dopytywał starszych kolegów o tor? Dodajmy również, że mimo ambitnej postawy juniorzy miejscowych kilka razy stracili na trasie lepiej punktowane pozycje.
- Na pewno tego żałujemy, bo dla drużyny każdy punkt jest na wagę złota - podkreślił Patryk Dolny. - Punkty gubili jednak także seniorzy. Wszyscy byliśmy mocno zdziwieni, bo tor ciągle się zmieniał. Najpierw trzymał krawężnik, potem duża, a potem znowu wewnętrzna. Ciężko było wybrać tę optymalną, najszybszą ścieżkę. Co do toru, podpytywałem tylko przed meczem, czy jest jak zawsze i czy dosypano nawierzchni, bo to bardzo ważne w kontekście ustawienia przełożeń.
Kibice zgromadzeni na trybunach oraz przed telewizorami byli świadkami niezłego widowiska.
- Zawody były bardzo ciekawe - ocenił Rafał Okoniewski, lider grudziądzan. - Wygrywaliśmy od samego początku, ale wiedzieliśmy, że warto walczyć do końca, bo może uda się zgarnąć też bonus. Niestety, drużyna z Rzeszowa jest bardzo mocna i tanio skóry nie sprzedała. Pod koniec lepiej dopasowali się sprzętowo.
Czy ta wygrana sprawia, że GKM ma już kryzys za sobą i wciąż liczy na awans?
- Życzę sobie tego, byśmy po tym meczu dalej się rozkręcali - dodał Rafał Okoniewski. - Będziemy do końca walczyć. Najpierw o upragnioną pierwszą czwórkę.
Gości uratowały biegi nominowane, w których ich najlepsza dwójka dwa razy wygrała dubletem. Poza Kennim Larsenem i Scottem Nichollsem pozostali srogo zawiedli. Nic więc dziwnego, że po dość szczęśliwym finiszu spotkania przedstawiciele Marmy odetchnęli z ulgą.
- Cieszę się przynajmniej z tego bonusa, bo po trzynastu biegach
nie wyglądało to najlepiej - skwitował krótko Janusz Ślączka, trener ekipy z Rzeszowa.
Najświeższe wyniki sportowe z udziałem wielu grudziądzkich sportowców i liczne aktualności ze świata sportu znajdziecie na www.grudziadz.7dni.pl.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?
