Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Pan Robert stracił pracę, bo się nie nadawał, czy może naraził się szefowi?

Małgorzata Oberlan
Małgorzata Oberlan
Pani Magdalena z córeczką. Obwinia pracodawcę o dramat męża. Fot: Grzegorz Olkowski
Pani Magdalena z córeczką. Obwinia pracodawcę o dramat męża. Fot: Grzegorz Olkowski
- Mąż dostał za wykonanie zlecenia tylko 500 złotych i się załamał - płacze pani Magdalena. Jednak Krzysztof Piotrowski, za miejskie pieniądze pielęgnujący zieleń, twierdzi, że tyle się należało.

Robert Kościelny zgłosił się do pracy, bo przeczytał ogłoszenie prasowe.
[break]

- Pracował tylko od 5 do 20 maja, chociaż pan Krzysztof Piotrowski obiecał mu umowę do końca miesiąca i 2 tysięcy zł. Na tyle się umawiali ustnie. A mąż podpisał tylko pusty formularz zlecenia, bez adresu, PESEL-u i innych danych - mówi Magdalena Zawada-Kościelna, żona pana Roberta. - Każdy grosz się dla nas liczy, bo nasza 2-letnia córeczka jest ciężko chora. Ma chore jelita, astmę i podejrzenie nowotworu.

Kto odkrył grzechy?

Według żony pan Robert codziennie przez 8 godzin solidnie pracował: kosił trawę i sprzątał. Gdy w środę, 20 maja usłyszał, że to koniec współpracy i dostał 500 zł, załamał się.

- W czwartek chciał ze sobą skończyć i nałykał się tabletek. Karetka zabrała go do szpitala na ulicę Batorego, gdzie - tu kolejny szok! - usłyszałam, że nie jest ubezpieczony i za leczenie zapłacimy. Nazajutrz mąż wypisał się na własne żądanie - relacjonuje kobieta.

- Myślę, że szef się go pozbył, bo mój mąż odkrył jego grzechy. Na przykład brygadzistę, który po miejskim parku jeździ ciągnikiem, chociaż ma prawo jazdy zabrane za jazdę po pijanemu.

„Tak, jak się umówiłem”

Krzysztof Piotrowski, który kolejny już rok na zlecenie magistratu zajmuje się utrzymaniem zieleni na lewym brzegu Torunia (Park Tysiąclecia, skwery, pasy przy ulicach), nie ma sobie nic do zarzucenia.

- Zawarłem z panem Robertem umowę-zlecenie do 20 maja - mówi. - Najpierw wypłaciłem 100 zł zaliczki, a na koniec 500 zł. Tak, jak się umawialiśmy. Umowy nie przedłużyłem, bo pan ten nie sprawdzał się w pracy. W ciągu czterech dni uszkodził mi trzy maszyny. Do ubezpieczenia go jednak zgłosiłem.

30 dni ubezpieczenia

Bożena Wankiewicz, rzecznik ZUS, tłumaczy, że po zleceniu pracownik ubezpieczony jest jeszcze przez 30 dni. Pod warunkiem, że szef zgłosił go do ZUS i uregulował składki. Jeśli nie, to system e-WUŚ może pacjenta „nie widzieć”.

A co z brygadzistą?

- Owszem, ma zatrzymane prawo jazdy, ale park to nie droga publiczna. Może sobie ciągnikiem jeździć i nikogo to nie powinno interesować - uważa przedsiębiorca.

Pani Magdalena zadzwoniła jednak na policję. Usłyszała, że jak tylko zauważy brygadzistę w ciągniku, ma dzwonić ponownie, by mozna go było... złapać na gorącym uczynku.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na nowosci.com.pl Nowości Gazeta Toruńska