Sporządzali tylko notatki

Ignorancja, niechęć, brak szacunku do obywatela. Matka 17-latki nie znajduje już słów, aby opisać zachowanie lubickich stróżów prawa. Komendant Antoni Stramek ma zlecić postępowanie wyjaśniające.
Od dłuższego czasu córka pani Kasi (nazwisko do wiadomości redakcji) obraca się w nie takim towarzystwie, jak powinna. Dobitnie dowiodły o tym ostatnie wydarzenia. Dokładnie 27 czerwca nastolatka otrzymała mandat w wysokości 500 zł za prowadzenie auta bez prawa jazdy. Matka twierdzi, że dziewczyna była pod wpływem narkotyków.
– Jest osobą uzależnioną i obecnie stanowi zagrożenie nie tylko dla siebie, ale także dla innych osób. Próbowałam się dowiedzieć na komisariacie w Lubiczu, dlaczego nikt mnie nie powiadomił i dlaczego córka została wypuszczona bez konsultacji ze mną – relacjonuje Czytelniczka. – W odpowiedzi usłyszałam, że „małolata ma już prawie 18 lat i że ja sama powinnam zrobić jej test na narkotyki, gdyż nie należy to do obowiązków policji, tak samo, jak nie należy przeszukanie samochodu”, pomimo że jechała z powszechnie znanym w okolicy dilerem narkotyków.
Zachowanie policjantów było mocno podejrzane. Jeden z nich stwierdził, że nastolatkowie zachowywali się normalnie i nie było potrzeby powiadamiania ani przeszukiwania, ponieważ córka pani Kasi obiecała funkcjonariuszom, że wróci do domu i pokaże mandat. Słowa, jakie padły później ze strony mundurowych, niemal zwaliły z nóg Czytelniczkę.
– Podkreśliłam, że moja córka jest uzależniona od narkotyków i ma je od dilera. Jednak jak odpowiedział, śmiejąc mi się w twarz: „jego tata i on zna z tego posterunku niejednego policjanta i ja nic nie jestem w stanie zrobić” – cytuje pani Kasia. – Należałoby się w tym miejscu zastanowić, czy taka postawa funkcjonariuszy gwarantuje państwu poczucie bezpieczeństwa, a mnie – zrozpaczonej matce – daje jakąkolwiek wiarę w naszą policję, gdyż takie zachowanie jest bezduszne.

Uważam, że policjanci powinni przejść szkolenia, gdyż nie mają najmniejszego pojęcia o tym, jak postępować z ludźmi uzależnionymi. - pani Katarzyna, nasza Czytelniczka

2 lipca o godzinie 16 pani Kasia zgłosiła kolejną ucieczkę córki. W odpowiedzi usłyszała od jednego z funkcjonariuszy, że nawet, jeśli dokonała zgłoszenia, to i tak nie dostanie od niego żadnego potwierdzenia.
Ponadto dyżurny nietaktownie wyrażał się o stowarzyszeniu „Powrót z U”, gdzie od jakiegoś czasu pani Kasia uczęszcza, sugerując, że nie powinna słuchać tego, co tam jej mówią.
– Funkcjonariusz był bardzo niemiły. Zauważyłam, że ma bardzo specyficzne podejście do pracy. Uważam, że policjanci powinni przejść szkolenia, gdyż nie mają najmniejszego pojęcia o tym, jak postępować z ludźmi uzależnionymi – mówi Czytelniczka „Nowościom”.
6 lipca o godzinie 20 córka uciekła z domu po raz kolejny. Następnego dnia o 23.30 – pani Kasia zgłosiła to oficerowi z Lubicza. Trzykrotnie prosiła go oto, aby się przedstawił. Nie chciał, aż wreszcie zrobił to za czwartym razem.
– Niestety, ale to problem wszystkich oficerów tego posterunku. Nigdy żaden z nich nie przedstawił mi się – podkreśla pani Kasia. – Muszę pytać i prosić po kilka razy o ich imię i nazwisko. Poinformował mnie, że nie ma zgłoszeń telefonicznych i że może zrobić tylko notatkę. Policja nic nie robi w tej sprawie. Żadnego telefonu. Córka jest nieletnia, uzależniona od narkotyków i obecnie będzie toczyć się sprawa w sądzie o przymusowe leczenie.
Komendant KMP w Toruniu Antoni Stramek, w celu wyjaśnienia sytuacji i ustalenia, czy policjanci postąpili słusznie, zleci czynności wyjaśniające.