Podobno zmianowość w edukacji nie występuje w naszym kręgu cywilizacyjnym, a jedynie w przeludnionych krajach trzeciego świata takich jak Indie czy Pakistan. Dlaczego więc zafundowano nam takie zmiany w systemie edukacji, które skutkują tak niekorzystnymi zjawiskami? W imię czego państwo pozwala na standard, który destabilizuje rytm biologiczny dzieci i życie całych rodzin?
Trzeba sobie jasno powiedzieć, że nauka na dwie zmiany w toruńskich szkołach nie ma nic wspólnego z demografią. To efekt uboczny „dobrej zmiany”, którą władza zapewniła nam w wielu obszarach życia, w tym w szkolnictwie. Gdyby nie było likwidacji gimnazjów i powrotu do ośmioletniej podstawówki, nie byłoby też nauki na zmiany. W każdym razie na pewno nie w tylu szkołach.
Dziś jest jak jest i chwilowo nie da się tego zmienić. Jestem pewna jednak, że gdyby PiS przed poprzednimi wyborami parlamentarnymi powiedziało, co chce zrobić z polską szkołą, poparcie byłoby znacznie mniejsze. Nikt o zdrowych zmysłach nie chciałby tego dla dzieci.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?