Niemcy wprowadzają kary dla kierowców za spędzenie 45-godzinnej przerwy w kabinie ciężarówki. Ostatnie doniesienia mówią o karze stałej - 500 euro dla kierowcy i 1500 euro dla właściciela licencji. W ten sposób Niemcy zamierzają zmusić polskich kierowców do korzystania z hoteli.
- Ciężko jest się odnosić, bo wciąż nie jest znany ostateczny kształt przepisów - mówi proszący o anonimowość właściciel firmy transportowej. - Sytuacja zmienia się z tygodnia na tydzień.
Podobne przepisy obowiązują m.in. we Francji, Holandii, czy Belgii. Przewoźnicy obchodzą te przepisy spędzając tzw. pauzy w ościennych krajach.
Czytaj też: Citomed zamyka przychodnię na rok
Dotąd tzw. 45-godzinną pauzę w pracy kierowcy spędzali w kabinach ciężarówek.
- Na trasach dalekobieżnych ciężarówki są wyposażone w łóżka. Wiadomo, że kierowcy „ciągną” jak najdalej mogą dojechać. Konieczność nocowania w hotelu oznacza wiele problemów - mówi jeden z przewoźników. - Przede wszystkim brakuje infrastruktury. Nawet na parkingach przy autostradach nie ma miejsc, nie mówiąc o hotelach. Trudno oczekiwać, żeby kierowca zostawiał załadowany samochód na niestrzeżonym parkingu i jechał kilka kilometrów dalej w poszukiwaniu wolnych miejsc w hotelu. Tym bardziej, że w wielu miastach obowiązuje zakaz wjazdu do centrum. Nie wspominając, że stawki w hotelach też odpowiednio wzrosną.
- Powiem wprost. Wożę drogie rzeczy. Zleceniodawcy żądają ode mnie, żeby kierowcy byli cały czas przy samochodzie. Kto weźmie odpowiedzialność za samochód i towar, jeśli kierowca będzie miał nocować w hotelu - denerwuje się kolejny właściciel. - Samochody są obecnie tak wyposażone, że niejeden kierowca ma pewnie gorzej w domu niż w nowoczesnej kabinie.
Komisja Europejska pracuje nad całym systemem rozwiązań dla wszystkich krajów członkowskich tzw. „pakiet mobilności”.
Według branży, to element walki z polskimi przewoźnikami. Właściciele firm transportowych obecnie muszą płacić wg płacy minimalnej w poszczególnych krajach.
Przeczytaj również: Zwolnienia nie ominą nauczycieli
Głos w tej sprawie zabierają polscy politycy.
- Zamiast liberalizacji i działań na rzecz Jednolitego Obszaru Transportowego, rewizja przepisów w wersji zaprezentowanej przez Komisję Europejską idzie w kierunku zamykania rynków narodowych i sankcjonowania działań protekcjonistycznych niektórych państw na szczeblu unijnym, co w rezultacie oznacza ograniczanie naturalnych przewag konkurencyjnych podmiotów, które własną gospodarnością oraz uczciwą pracą zdobyły znaczącą pozycję na rynku europejskim - powiedział niedawno w Brukseli minister infrastruktury Andrzej Adamczyk.
-Nie ma zgodności wśród unijnych polityków, bo wychodzi komisarz Elżbieta Bieńkowska i mówi jedno, a potem inny komisarz coś przeciwnego - komentuje przewoźnik.
- Zmiana negatywnie przyczyni się do kondycji funkcjonowania przedsiębiorstw przewozowych w Polsce - kwituje jeden z rozmówców.
Zobacz też:
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?