Jeśli na recepcie nie zostanie określona refundacja, chorzy będą musieli zapłacić sto procent za przepisane leki.
<!** Image 3 align=none alt="Image 191708" sub="Dyrektor Kujawsko-Pomorskiej Okręgowej Izby Lekarskiej Elżbieta Wierzbowska-Umińska pokazuje wzór recepty, gdzie nie ma miejsca na określenie zakresu refundacji - pacjent musi zapłacić sto procent ceny leku [Fot.: Grzegorz Olkowski]">Od 1 lipca zdecydowana większość lekarzy nie ma wystawiać recept refundowanych. Taki protest rekomenduje Naczelna Rada Lekarska. Dlatego że, mimo porozumienia zawartego między lekarzami a Narodowym Funduszem Zdrowia na początku tego roku, w nowych umowach na recepty refundowane są krzywdzące dla lekarzy zapisy, między innymi o wysokich karach finansowych za błędnie wypisane recepty (co z ustawy refundacyjnej po proteście pieczątkowym zostało wykreślone).
<!** reklama>Umowy zawarte przez prywatnych lekarzy przestają obowiązywać z końcem czerwca. Do końca maja był termin na podpisanie nowych. Ponad dziewięćdziesiąt procent lekarzy umów nie przedłużyło.
Solidarność lekarska
- Nowe umowy dotyczą lekarzy, którzy ma- ją bezpośrednie kontrakty z NFZ, ale protest obejmuje wszystkich. Musimy być solidarni. Pacjenci powinni mieć świadomość, że to chwilowa uciążliwość. I to, co się dzieje, jest w ich interesie - tłumaczy dr Łukasz Wojnowski, prezes Okręgowej Izby Lekarskiej w Toruniu.
- NFZ chce wszystkie biurokratyczne czynności przerzucić na lekarzy, zrobić z nas sekretarki. A my powinniśmy zajmować się leczeniem. Nadużycia należy tępić, jednak kary muszą być proporcjonalne do przewinienia. Przykładowo - przewidziano nawet kary za błąd w wypisaniu PESEL-u, chociaż ten numer może poprawić farmaceuta.
Za jednostkową pomyłkę jest 300 zł, gdy się powtarza, może dochodzić do 9 tys. zł. W ramach akcji protestacyjnej zalecamy, by nie podawać refundacji. Nie ma jednak bezwzględnego obowiązku. Każdy lekarz musi sam ocenić sytuację. Na pewno nie będzie wypisywania na sto procent odpłatności leków onkologicznych, które są tak drogie, że pacjentów na pewno na nie nie stać.
By pacjenci stracili jak najmniej
Prezes Wojnowski dodaje, że do godziny „zero” zostało jeszcze kilka dni. Protest wcale nie musi dojść do skutku. Prezydium Naczelnej Rady Lekarskiej ma pełnomocnictwo, by w każdej chwili, jeśli uda się porozumieć z ministrem zdrowia i nowym szefem NFZ, zawiesić akcję. Generalnie, gdyby jednak do niej doszło, dobrym sposobem jest zapisywanie pacjentom takich odpowiedników leków, żeby jak najmniej stracili na tym, że płacą sto procent. Wbrew pozorom, jest to możliwe, trzeba tylko trochę poszukać. Zniżka często bywa minimalna. U nas system refundacji jest systemem drenującym kieszeń pacjenta.
A sami pacjenci nie kryją obaw.
- Reprezentuję grupę osób. Są wśród nas prawnicy. Uważamy, że protest receptowy lekarzy może obrócić się przeciw nim samym - mówi pan Ryszard, pacjent toruńskiej przychodni.- Zgadzamy się z postulatami lekarzy, gdy walczą przeciw nadmiernej biurokracji. Jeśli jednak lekarze będą wystawiać tylko recepty nierefundowane, a pacjenci nie będą mogli sobie pozwolić na zrealizowanie recept pełnopłatnych, o czym lekarze zostaną uprzedzeni w trakcie wizyty, zaczną się pozwy przeciw lekarzom o to, że działają przeciw pacjentom. Lekarze powinni zdać sobie z tego sprawę.
Większość lekarzy liczy, że wszystko rozejdzie się po kościach i uda się dojść do porozumienia.
Co na nowej recepcie?
Prezydium Naczelnej Rady Lekarskiej rekomenduje przykład recepty: do jej wystawienia wystarczy: imię i nazwisko pacjenta, adres i miejsce zamieszkania, nazwa leku, postać leku, dawka, ilość, sposób dawkowania.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?
