Adios ogórki

<!** Image 1 align=left alt="Image 27120" >Sezonu ogórkowego tego lata nie będzie. Nasi drodzy politycy na pewno dostarczą nam kolejnych sensacji i nagłych zwrotów politycznej akcji. Tylko w ciągu ostatnich trzech upalnych dni Zyta Gilowska ogłosiła, że poddano ją lustracyjnemu szantażowi, premier Marcinkiewicz nie chciał, ale musiał ją zdymisjonować, poseł PiS, Artur Zawisza ogłosił, że w sprawie szantażu Gilowskiej doszło już do zatrzymania, co zaraz potem dementowała prokuratura.

<!** reklama right>Prezydent Lech Kaczyński stwierdził, że wydaje mu się, iż Jacek Kurski może mieć rację w aferze billboardowej, a poseł PO Jan Rokita rzucił hasło impeachmentu. W obu wypadkach mamy do czynienia z grubą przesadą. Jak już trafnie zauważył jeden z komentatorów, prezydent nie powinien z wysokości swego urzędu opowiadać tego, co mu się jedynie wydaje i w ogóle nie przystoi mu to ciągłe występowanie w roli adwokata swej byłej partii. Z drugiej strony, Rokita też się pospieszył, bo usuwanie prezydenta z powodu jednej, choćby i tak nieroztropnej wypowiedzi jest niepoważne. Gdzieś tam w tle wicepremier Lepper tupie nóżką i żąda stanowisk, SLD straszy Giertychem, a sam Roman Giertych w ramach budowania swego nowego - sympatycznego wizerunku wydłuża wakacje.

Będzie jeszcze goręcej. Przed nami wybory samorządowe, które dla wszystkich mają kapitalne znacznie. Dla zaprawionego w zwycięstwach PiS stawką jest przejęcie samorządu - ostatniego segmentu państwa, gdzie władza braci jeszcze nie sięga. Dla PO to czas na wielki rewanż, którego ta partia potrzebuje jak tlenu. Samoobrona gra o awans do pierwszej ligi partii i ryzykuje pozostanie w drugiej lidze - dla stronnictw, z którymi można w potrzebie zawiązać koalicje, ale które potem trzyma się krótko. Dla SLD, LPR, PSL ewentualna klęska to zupełna już katastrofa. Dlatego właśnie na ogórki nie ma co liczyć.