To był wtorek, 14 lipca 2015 roku, tuż po godzinie 20. Anna Paradowska usłyszała huk. Wybiegła przed dom i zauważyła rower syna Kacpra. Chłopiec leżał w rowie, a na drodze stał 20-letni Stanisław G., kierowca opla corsy. Był nietrzeźwy.
Bo sprawa była odraczana
- Mimo reanimacji mojego syna nie udało się uratować. Zmarł. A ten Stanisław G. cały czas pozostaje na wolności, chociaż ma wyroki w zawiasach! - mówili nam niedawno pełni oburzenia państwo Paradowscy.
W czwartek jednak choć odrobina sprawiedliwości została wymierzona. Sąd Okręgowy we Włocławku zdecydował o odwieszeniu Stanisławowi G. kary ośmiu miesięcy więzienia.
Prokuratura Rejonowa w Lipnie wnioskowała o odwieszenie kary zaraz po tragedii. 31 lipca Sąd Rejonowy przychylił się do wniosku i 20-latek miał iść za kraty, ale adwokat młodzieńca odwołał się.
- Argumentował między innymi tym, że sprawa Stanisława G. jest medialna i pod presją dziennikarzy wnioskowaliśmy o odwieszenie kary - informowała nas Marzena Jesionowska, prokurator z Lipna.
Sprawa po odwołaniu trafiła więc do wyższej instancji, czyli do Sądu Okręgowego. Dlaczego dopiero w czwartek wreszcie ją prawomocnie rozstrzygnięto? Bo z różnych powodów sprawa była odraczana.
Kim jest 20-letni Stanisław G.? Mimo młodego wieku kartotekę ma bogatą. Niestety, doprowadziła go (i Kacpra) aż do lipcowej tragedii.
Pił i jeździł bezkarnie
Stanisław G. nigdy nie miał prawa jazdy. Po tym, jak w 2014 roku został przyłapany na kierowaniu samochodem w stanie nietrzeźwym, 6 października 2014 r. Sąd Rejonowy w Lipnie skazał go na osiem miesięcy więzienia w zawieszeniu oraz wydał mu zakaz kierowania jakimikolwiek pojazdami.
Wiosną 2015 roku Stanisław G. znów wpadł w ręce mundurowych. Przyłapali go na jeździe samochodem, czyli złamaniu sądowego zakazu kierowania pojazdami (art. 244 Kodeksu karnego). 11 czerwca br. Sąd Rejonowy w Golubiu-Dobrzyniu za czyn ten ukarał Stanisława G. grzywną. Nie dało to jednak do myślenia ani 20-latkowi, ani jego rodzicom (mężczyzna jeździł oplem corsą ojca).
Tragicznego 14 lipca br., gdy zginął Kacper, Stanisław G. miał we krwi 0,42 promila alkoholu. Stwierdzono więc, że dopuścił się wykroczenia. (Przestępstwem jest u kierowcy stan powyżej 0,51 promila alkoholu.)
W sprawie śmierci Kacperka prokuratura nie postawiła G. zarzutów, ale śledztwo jeszcze trwa. Kierowca i jego pasażer twierdzą, że chłopiec rowerem wjechał im pod koła.
- Kacper miał kartę rowerową, jeździł ostrożnie. Ten G. musiał być rozpędzony i „zgarnął” naszego syna, gdy ten już jechał trasą, a nie na nią wjeżdżał - twierdzą jednak państwo Paradowscy.
Po tragedii bez zarzutów
Śledztwo w sprawie śmierci Kacpra Paradowskiego trwa. Nikt nie usłyszał dotąd żadnych zarzutów. Dlaczego?
- Z relacji kierującego samochodem oraz jego pasażera wynikało, że chłopiec wyjechał rowerem na jezdnię wprost pod ich koła. Zachodziła więc wątpliwość co do winy Stanisława G. i nie usłyszał on zarzutu spowodowania wypadku ze skutkiem śmiertelnym. Postawiliśmy mu natomiast zarzut z artykułu 244 Kodeksu karnego, czyli złamania sądowego zakazu kierowania pojazdami. Areszt w tej sytuacji nie był wskazany. Zastosowaliśmy dozór policyjny i zakaz opuszczania kraju - wyjaśnia prokurator Marzena Jesionowska z Prokuratury Rejonowej w Lipnie.
Bardzo oględna wstępna opinia biegłego
Prokuratura powołała biegłego z zakresu badania wypadków drogowych. Biegły sądowy Sławomir Dylewski wydał wstępną opinię: „na podstawie śladów na drodze nie można stwierdzić, jaki był przebieg zdarzenia; brak dowodów podważających wersję Stanisława G. i pasażera”.
Rodzice Kacpra są jednak przekonani, że to samochód uderzył w ich jadącego prawidłowo syna.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?