Bać się ma chuligan, nie zwykły człowiek

Dziś opisujemy postęp w sprawie pani Renaty z ul. Kościuszki, której prokuratura odwiesiła sprawę odpalania petard przez sąsiadów ze smutnym skutkiem dla jej psów, a sąd ukarał dwoje sąsiadów za kierowanie pod jej adresem gróźb karalnych.
Dla pani Renaty to już coś. Uwierzyła, że nie jest bezbronna wobec chuligańskich zachowań. Ba, odbiera też wspierające sygnały od znajomych i nieznajomych.

Co jej mówią? Że mieli podobne sytuacje, ale nawet nie zgłaszali policji, w przekonaniu, że to i tak nic nie da.
Nie jestem orędowniczką wzywania policji czy strażników miejskich do każdej dupereli. Jednak powiedzmy sobie jasno: tam gdzie jest złośliwość i krzywda Bogu ducha winnego zwierzaka, tam powinno być ostre „nie” i kara. Nie powinno być tak, że właściciel psiaka, kota czy królika, szukając pomocy odpowiednich służb, spotyka się ze spychologią, albo zniechęcającym „prokuratura i tak się tym nie zajmie”.

Znamienne są też obserwacje i odczucia pani Renaty, dotyczące postawy policjantów, z którymi miała do czynienia. Obecnie, po kolejnym składaniu zeznań przed funkcjonariuszem Wydziału Kryminalnego, czuje się potraktowana poważnie. Bo nikt jej tym razem nie zniechęcał i nie traktował jak marudzącą babę. Podkreśla, że to ważne, niezależnie od tego, jak skończy się cała historia.
Trzymam kciuki za to, żeby przy ul. Kościuszki (numer znamy) żyło się choć trochę spokojniej i przyjemniej. Bez gróźb, złośliwości i konfliktów.