Bój to nie był ostatni

<!** Image 1 align=left alt="Image 216910" >Za niecały miesiąc będzie pięć lat, jak zaczął się na dobre bój o unijne fundusze na budowę mostu w Toruniu.

Wtedy ówczesny platformerski minister infrastruktury Cezary Grabarczyk przyjechał do Nowych Marz na uroczystość wbicia pierwszej łopaty na budowie autostrady A1 między Grudziądzem a Toruniem. Akurat zwolnił się jakiś miliard złotych z budowy którejś autostrady. Zapytałem więc ministra, czy część tej kwoty przerzuci na toruński most.

Ku trwodze prezydenta Michała Zaleskiego odpowiedział, że nie. Potem wskutek różnych działań te pieniądze się jednak znalazły - nieco ponad 50 proc. wartości inwestycji. I od razu ruszyły licytacje, czy tę pulę można jeszcze powiększyć.

<!** reklama>

Oczywiście ku poklaskowi wyborców najgłośniej o tym mówili posłowie opozycji. Z kolei ci z Platformy jak mantrę powtarzali, że prezydent Zaleski i tak dużo dostał, a dodatkowo sporo zaoszczędził na mostowym przetargu. Takie tam polityczne targi.

Realnej okazji takiej jak obecnie na większą mostową pulę tak naprawdę jeszcze nie było. Bo znów się pieniądze zwolniły, bo czas do rozliczenia jest krótki, więc inwestycja, na którą spłyną, musi być zaawansowana itd., itp. Słowem - okoliczności wybitnie sprzyjają.

Teraz więc wszystko zależy od lobbingu w Warszawie i kalkulacji, co komu się opłaca. Finansowy sukces spłynie na prezydenta Zaleskiego, więc Platformie takie jego kolejne wzmacnianie w toruńskich warunkach jest w niesmak. Jednak przy obecnych sondażach, niezależnie od zakątka Polski, taki polityczny gest dobrze rozegrany medialnie może się opłacić.