Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Ból nasz powszedni

Dorota Witt
Nieco częściej na schorzenia kręgosłupa szyjnego cierpią panie, a na odcinka lędźwiowego panowie, ale specjaliści przekonują, że ból pleców nie wybiera płci.

Nieco częściej na schorzenia kręgosłupa szyjnego cierpią panie, a na odcinka lędźwiowego panowie, ale specjaliści przekonują, że ból pleców nie wybiera płci.

<!** Image 3 align=none alt="Image 219885" sub="Jako przyczyny kłopotów z kręgosłupem specjaliści wymieniają jakość życia, charakter pracy i sposób spędzania wolnego czasu. Fot.: Thinkstock">

- Ból kręgosłupa to problem społeczny, choćby dlatego, że to dziś najczęstsza przyczyna niezdolności do pracy - zauważa dr Marcin Tafelski, neurochirurg ze Specjalistycznego Szpitala Miejskiego im. M. Kopernika w Toruniu.

<!** reklama>

- Choroby kręgosłupa nie są istotnie zróżnicowane ze względu na płeć, choć statystycznie biorąc, kobiety nieznacznie częściej cierpią z powodu schorzeń odcinka szyjnego, mężczyźni - lędźwiowego.

Jako przyczyny kłopotów z kręgosłupem specjaliści wymieniają jakość życia, charakter pracy i sposób spędzania wolnego czasu. Tak jak płeć nie ma większego znaczenia dla powstawania zwyrodnień kręgosłupa, tak dla sposobu szukania przez chorych pomocy istotniejszy niż to, czy prosi o nią pacjentka czy pacjent, jest profil psychologiczny chorego: - To, jak szybko zgłosimy się do lekarza, zależy od statusu społecznego i poziomu świadomości zdrowotnej - mówi dr Tafelski.

- Jeśli ktoś żyje dlatego, że ma zobowiązania rodzinne i finansowe, to nie ma czasu chorować, dlatego szuka maksymalnie szybkiej i efektywnej pomocy. Jest jednak grupa ludzi, wcale nie taka mała, która w chorobie znalazła sposób na życie. Wydaje mi się, że mamy w Polsce osoby, które zostały uznane za niezdolne do pracy nie do końca zasadnie.

Weźmy pacjentów po skomplikowanej operacji, np. po złamaniu kręgosłupa lędźwiowego. Ludzie z taką samą chorobą, po takim samym zabiegu, z takimi samymi dolegliwościami, po wyjściu ze szpitala zachowują się zupełnie różnie: jeden szybko przechodzi rehabilitację pooperacyjną i od razu wraca do normalnych obowiązków, dawnej pracy, u drugiego ten proces się ślimaczy, ale trzeci od samego początku dryfuje w kierunku wyspy, jaką jest orzeczenie trwałej niezdolności do pracy i renta. Bo przecież on połamał kręgosłup, on się już do niczego nie nadaje. Takie nastawienie bardzo często decyduje o wynikach leczenia.

Okazuje się, że najdokładniejsze nawet cięcia skalpela neurochirurga nie pomogą, jeśli pacjent zbyt długo czekał na operację. I nie chodzi tu wcale o to, że zmiany zwyrodnieniowe mogły zajść tak daleko, że niemożliwy byłby powrót do pełnej sprawności: - Bolączką jest tu niewłaściwe leczenie - przekonuje dr Tafelski.

- Chory budzi się z silnym bólem pleców, idzie do lekarza rodzinnego, ten zapisuje leki przeciwbólowe, które kręgosłupa przecież nie wyleczą. Po kilku miesiącach niedomagań, kiedy kolejne tabletki przestają działać, pacjentowi udaje się wywalczyć skierowanie do poradni specjalistycznej, po kilku kolejnych miesiącach oczekiwania na wizytę, wysyła się go na szczegółowe badania diagnostyczne, co oznacza kolejne miesiące czekania. Mało kogo stać na taką trapię, bo silny ból uniemożliwia przecież pracę.

Od początku choroby do momentu, kiedy pacjent wraca do lekarza z wynikiem, często mija ponad rok, a jeśli okaże się, że schorzenie jest operacyjne, to do czasu wyjętego z życiorysu trzeba doliczyć jeszcze dwa lata, tyle czeka się w większości szpitali na refundowaną operację.

Badania, przeprowadzane w krajach, w których opieka medyczna jest na wyższym poziomie niż w Polsce, udowodniły, że człowiek, który przez 6 miesięcy pozostaje niezdolny do pracy, zaczyna wierzyć, że się do niej zupełnie nie nadaje: obniża się jego samoocena, spada wiara we własne możliwości. Jeśli choroba jest leczona w pierwszych 3 miesiącach od powstania, pacjent szybko wraca do pełnej sprawności, a gdy czeka na leczenie latami, jego szanse na powrót do pracy maleją kilkakrotnie.

Winę z powodu plagi chorób kręgosłupa często zwala się na ewolucję, która ten narząd wyspecjalizowała w ostatniej kolejności, jednak chorujący na kręgosłup zwykle swój stan pogarszają na własne życzenie. Coraz więcej osób zarabia na życie siedząc: przy biurku, przed komputerem, za kierownicą samochodu, a pozycja siedząca jest dla kręgosłupa najbardziej szkodliwa z punktu widzenia jego zdolności autoregeneracyjnych.

- Ciśnienie w krążku międzykręgowym, który ulega zwyrodnieniu w chorobie dyskowej, kiedy siedzimy, jest 20 razy wyższe, niż wtedy, gdy stoimy - mówi dr Marcin Trafelski. - Jest mniej więcej takie samo jak wtedy, kiedy podnosimy z ziemi ciężar 20 kg, a i to kończy się sporą zadyszką u osoby średnio wysportowanej.

Tyle że ten ciężar trzymamy przez chwilę, a siedzimy godzinami. Wielu moich pacjentów skarży się, że ból pleców mają z powodu ciężkiej pracy. Prawda jest taka, że raczej od siedzenia. Gdybyśmy genetyczne bliźniaki wysłali do pracy: jednego za biurkiem, drugiego do łopaty, po 20 latach kręgosłup tego drugiego byłby w lepszym stanie.

Co jeszcze? Wieloośrodkowe, zagraniczne badania udowodniły, że palenie tytoniu jest pierwszorzędowym czynnikiem ryzyka choroby zwyrodnieniowej kręgosłupa. W istotny sposób pogarsza też wyniki leczenia tej choroby. Mówi się, że co drugi Polak cierpi z powodu bólów pleców. Nieprawda, cierpi prawie każdy, ale dla wielu ten ból to normalny stan.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na nowosci.com.pl Nowości Gazeta Toruńska