MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Boleć będzie, ale jak?

Piotr Bednarczyk
Pawła Przedpełskiego w ten weekend czekają dwie imprezy
Pawła Przedpełskiego w ten weekend czekają dwie imprezy Sławomir Kowalski
Rozmowa z Pawłem Przedpełskim, żużlowcem KS-u Toruń, leczącym złamany obojczyk

Jak przebiega leczenie złamanego obojczyka?
[break]
Operację maiłem tydzień temu w czwartek, o godzinie 20. Od poniedziałku codziennie chodzę na rehabilitację. Jest coraz lepiej, ale wiadomo, że to świeża sprawa, więc jeszcze do ideału trochę brakuje. Kości zostały skręcone, ale mam jeszcze obrzęk, rana nie jest do końca zagojona, więc wiadomo, że trochę będzie to jeszcze bolało.

Mimo wszystko jednak chyba odetchnąłeś w szwedzkim szpitalu zaraz po wtorkowym wypadku, gdy okazało się, że złamanie nie jest skomplikowane?
Przeważnie w przypadku obojczyka złamania nie są skomplikowane. Mogą być ewentualnie z przemieszczeniem, ale ja akurat takiego nie miałem. Nawet jednak, gdybym je miał, to i tak trzeba kość zespolić śrubą i różnica jest niewielka.

Która kontuzja była bardziej dokuczliwa - ta kciuka z początku sezonu, czy obecna?
Trudno powiedzieć. Na pewno teraz dużo bardziej bolesna jest rehabilitacja. Trochę się nacierpiałem.

W sobotę jest pierwszy finałowy turniej Indywidualnych Mistrzostw Świata Juniorów w Lonigo, a dzień później finał Młodzieżowych Indywidualnych Mistrzostw Polski w Lesznie. Wybierasz się na te zawody?

Tak, jadę na oba. Mam nadzieję, że obojczyk nie będzie mi dokuczał i dam radę pojechać w jednej i drugiej imprezie. I to z niezłym skutkiem.

Na pewno bez środków przeciwbólowych się nie obędzie...

Oczywiście. Zobaczymy, jaki będzie ból. Na razie jeszcze nie jeździłem, więc trudno powiedzieć. Jestem przygotowany na to, że ból się pojawi, nie znam jedynie jego natężenia. Po raz pierwszy po kontuzji wyjadę na tor już w Lonigo, na piątkowym treningu, który zaczyna się o godzinie 21.

O prognozy przed weekendowymi imprezami chyba nie ma co w obecnej sytuacji pytać?
Zobaczymy, co się będzie działo z obojczykiem. Faktycznie, teraz trudno nastawiać się na cokolwiek.

Jest zagrożenie, że w piątek po treningu stwierdzisz, że jednak w zawodach nie pojedziesz?
Wszystko się może zdarzyć, trudno w tej chwili powiedzieć. Ale myślę, że skoro już się wybieram do Włoch, to pojadę w zawodach. Nie zakładam czarnego scenariusza. Nie sądzę, żeby bolało mnie aż tak, bym nie dał rady wystartować. Boleć na pewno będzie, bo turniej jest niewiele ponad tydzień od dnia, w którym się połamałem, ale wierzę, że sobie poradzę.

A Twój występ w meczu ze Stalą Gorzów 19 lipca nie jest zagrożony?
Nie, spokojnie, pojadę.

Po spotkaniu z Falubazem mieliście dużego kaca? W końcówce nikt z Was nie potrafił dać sobie rady z Piotrem Protasiewiczem i Krystianem Pieszczkiem i bonus uciekł...

Bonus uciekł, ale ważne, że wygraliśmy mecz. Od kiedy pamiętam, Falubaz zawsze dobre sobie radził na naszym torze. Tak było też i tym razem. Oczywiście szkoda, że nie wygraliśmy za trzy punkty, ale co zrobić. Na pewno staraliśmy się jak mogliśmy. Nie udało się. To nie jest koniec świata. Przed nami kolejne mecze i trzeba w nich walczyć dalej.

Po stracie tego bonusa mecz ze Stalą Gorzów jeszcze bardziej zyskał na znaczeniu. Czy - patrząc na świetną ostatnio postawę rywali w różnych zawodach - nie zaczynasz odczuwać niepokoju?

Generalnie sporo ostatnio jeździli na swoim torze. Nie ma co zresztą na to patrzeć. Każde zawody są inne. Niektórzy dobrze pojechali w zawodach Grand Prix w sobotę, a już we wtorek w Szwecji dużo gorzej. To jest żużel i wiele zależy od dyspozycji dnia. Raz jest lepiej, raz gorzej. Na pewno Stal przyjedzie do nas i bardzo będzie chciała wygrać. Dla niej w tej chwili każdy mecz jest kluczowy w walce o awans do play off. Dla nas oczywiście też, ale - jakby nie patrzeć - gorzowianie są obecnie w gorszej sytuacji niż my. Dodatkowo my pojedziemy u siebie, więc jesteśmy w bardziej komfortowej sytuacji.

Z tą jazdą u siebie różnie u nas bywa. O ile Wy mieliście problemy z dostosowaniem się do toru np. w Tarnowie czy Wrocławiu, to u nas często goście czują się jak u siebie. Męczyliście się w meczach z Betardem Wrocław, Stalą Rzeszów czy ostatnio z Falubazem. Dlaczego Motoarena nie jest dla nas większym atutem?
Motoarena ma to do siebie, że jest fajnym torem do ścigania. Zawsze jest dobre widowisko. Siły drużyn są wyrównane na tym torze, ale to jednak my go lepiej znamy od gości. Poza tym znam zawodników, którzy nie lubią u nas jeździć. Zresztą w żużlu nie ma reguły. Są np. zawodnicy, którzy wolą jeździć na wyjazdach niż u siebie. I trudno to wytłumaczyć.

Darcy Ward przyda się KS-owi, czy raczej może popsuć atmosferę? Teraz zagraniczni żużlowcy będą musieli walczyć z nim o miejsce w składzie...

Przez jakiś czas nie jeździł i trudno powiedzieć, w jakiej będzie dyspozycji. Choć Darcy jest takim zawodnikiem, że można mieć spore nadzieje, iż będzie jeździł na takim poziomie, jak przed przerwą. Nie wiem, za kogo mógłby wskoczyć do składu, to już sprawa menedżera czy właściciela klubu. Na pewno będą mieli twardy orzech do zgryzienia. A atmosfera się nie zepsuje, można być o to spokojnym.

Cieszysz się, że Ward wraca?
Tak, oczywiście. Niech wraca i wygrywa. W tym roku nie mieliśmy dużo kontaktów. Tylko raz spotkaliśmy się w Szwecji, jak przyjechał z ekipą Piraterny Motala do nas, do Eskilstuny (Ward podpisał kontrakt z Piraterną, ale jeszcze w tym sezonie w niej nie wystartował - przyp. red.). Później nas przy okazji podwiózł na lotnisko, więc była okazja do porozmawiania. W poprzednich latach zawsze się z nim dobrze dogadywałem w parkingu, więc cieszę się, że do nas wraca.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na nowosci.com.pl Nowości Gazeta Toruńska