Sprawa śmiertelnego wypadku na ulicy Kościelnej została umorzona. Kierowca został uniewinniony, ale rodzina potrąconej dziewczynki nie zgadza się z tym orzeczeniem.
Przypomnijmy, do wypadku doszło 24 września ubiegłego roku. Do przejścia dla pieszych zbliżał się opiekun z dwójką dzieci. Pięcioletnia Wiktoria szła obok. Dla przechodniów było włączone zielone światło, podobnie jak dla samochodów skręcających w ulicę Kościelną.
Już w czasie śledztwa biegli ustalili, że dziewczynka wybiegła na jezdnię wprost pod nadjeżdżającą ciężarówkę iveco. Dziecko uderzyło w tylną część pojazdu. Jednak bezpośrednią przyczyną śmierci był
uraz czaszkowo-mózgowy, do którego doszło przy uderzeniu głową w asfalt.
- Ta sprawa była wyjątkowo trudna - przyznaje Alina Szram, prokurator rejonowy w Brodnicy. - W tej sprawie został powołany jeden z lepszych biegłych. Wydaje kilkadziesiąt opinii w roku, które utrzymują się później w drugiej instancji. Wespół z patomorfologiem, który przeprowadzał sekcję zwłok, maksymalnie wiernie udało się odtworzyć mechanizm wypadku i przyczyny obrażeń.
Zadanie biegłych polegało m.in. na tym, żeby ślady na samochodzie z tylnego prawego mostu, porównać z obrażeniami.
Trudność polegała również na tym, że w czasie śledztwa świadkowie zmieniali zeznania.
<!** reklama>- Prokurator skorzystał z tak niekonwencjonalnych źródeł, że wszedł na portal internetowy, gdzie ludzie dzielili się sugestiami, czy opiniami na temat wypadku, a chodziło o wyłuskanie takiej osoby, która dotychczas nie była ustalona ani przez policję, ani przez prokuraturę, a dysponuje konkretną wiedzą - mówi Alina Szram.
Po trzech miesiącach śledztwa sprawa została umorzona, a kierowca uniewinniony.
- Z tej opinii wynikało, że mężczyzna jechał z prędkością od 25 do 35 kilometrów na godzinę. Samochód poruszał się na drugim biegu. Kierowca nie mógł uniknąć zderzenia i nie miał prawa przewidzieć - nawet stosując zasadę ograniczonego zaufania - że dziewczynka wybiegnie na ulicę - mówi prokuratorka.
Na to postanowienie pełnomocnik rodziny Wiktorii złożył zażalenie, kwestionując pewne elementy w opinii biegłego. Nie zgadzają się, z tym że całą winą biegły obarczył dziecko, podczas gdy nie wziął pod uwagę zachowania kierowcy, który wjechał na zielonym świetle z prędkością administracyjnie dopuszczalną, ale wtedy niebezpieczną.
W czasie postępowania przesłuchiwany był również opiekun, który prowadził dzieci.
- Mężczyzna, prowadząc dwoje dzieci za rękę, miał wpływ na ich zachowanie, natomiast dziewczynka szła sama. Nie mógł przewidzieć, że dziecko, które chodzi do szkoły - teoretycznie zna podstawowe zasady poruszania się - wbiegnie pod samochód - kwituje Alina Szram.
Prokurator może uwzględnić postulaty rodziny albo przekazać je do sądu. Obecnie trwa analiza ich zasadności.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?