Co z orbity bada Heweliusz?

We wtorek Chińczycy wynieśli na orbitę drugiego po Lemie polskiego satelitę - Heweliusza. Co będzie badał?

Idea jest wręcz śmiesznie prosta. Heweliusz to właściwie małe obserwatorium zamknięte w sześciennej skrzynce o bokach długości 20 cm. Średnica soczewki jego teleskopu wynosi zaledwie 3 cm, czyli mniej więcej tyle, ile w zwykłym aparacie fotograficznym. Jego teleskop ma za zadanie obserwować garść najjaśniejszych gwiazd widocznych gołym okiem - tych, które widzimy z Ziemi. Ma badać jasność gwiazd.
[break]

Skoro widzimy je z Ziemi, to po co wysyłać satelitę na orbitę?

W prowadzeniu obserwacji jasności gwiazd z powierzchni przeszkadza atmosfera: stąd bierze się zjawisko „migotania” gwiazd. Astronomowie wyznaczają jasność gwiazd względem innej gwiazdy, tzw. gwiazdy porównania, ta jednak znajduje się zwykle bardzo daleko. Paradoksalnie, wielkie teleskopy na Ziemi nie nadają się do prowadzenia takich obserwacji. Każde ziemskie obserwatorium jest ograniczone cyklami dnia i nocy. Heweliusz nie jest. Dzięki ciągłemu zbieraniu informacji na temat jasności gwiazd będziemy mogli lepiej poznać ich budowę wewnętrzną - to najważniejsza funkcja Heweliusza.

Za Heweliuszem ma szansę w kosmos polecieć mikrosatelita, którego będzie Pan współtwórcą. To jeszcze nic pewnego, ale jeśli się uda, to jaki będzie toruński wkład?

Decyzje odnośnie tego projektu zapadną w perspektywie 2-3 lat. Takiego satelitę można złożyć z gotowych komponentów, jest nawet firma, która je dostarcza. Jeżeli projekt wypali, to zajmiemy się samodzielnym wykonaniem podzespołów elektronicznych, dzięki którym cała konstrukcja funkcjonuje, m.in. sterowania zasilaniem. To będzie bardzo rozwijający projekt, z którego wyniknąć mogą nowe, ciekawe wnioski.