Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Czas przeszły Torunia, odmierzany Metronem

Szymon Spandowski
W jednej z hal produkcyjnych toruńskiego Metronu. Zdjęcie pochodzi z lat 70.
W jednej z hal produkcyjnych toruńskiego Metronu. Zdjęcie pochodzi z lat 70. Michał Kokot
Można powiedzieć, że kiedyś czas w całej Polsce upływał odmierzany przez zegary z Metronu. Sprężynowe, na baterię, kwarcowe czy zegary sterujące. Te ostatnie znajdowały się na przykład w każdej wyprodukowanej w kraju pralce automatycznej.

O złotych czasach swojej firmy pracownicy Metronu mogą opowiadać godzinami - nikt tak dobrze nie zna się na jego odliczaniu i mierzeniu jego upływu. Produkowane przez toruński zakład zegary tykały kiedyś w niemal każdym polskim domu. A jeśli już o przepływaniu mowa - jeszcze bardziej od zegarów popularne są metronowskie wodomierze.

Gazomierze z ulicy Bydgoskiej

Historia firmy nie zaczęła się jednak od czasu i wody, lecz od gazu. W 1920 roku inżynier Wacław Liebert otworzył przy ulicy Bydgoskiej 108 Polską Fabrykę Gazomierzy. Tuż przed wybuchem II wojny światowej spółka zatrudniała prawie 300 osób, a jej zysk w 1938 roku wynosił prawie milion siedemset czterdzieści tysięcy złotych. Dla porównania, budowa otwartego w tym samym roku Obserwatorium Astronomiczno-Meteorologicznego im. Marszałka Józefa Piłsudskiego na szczycie Popa Iwana we wschodnich Karpatach (ogromne przedsięwzięcie i powód do ogólnonarodowej dumy) pochłonęła milion złotych.

Czytaj też: Zmiany w parkowaniu na starówce

Skrzydła toruńskiej firmie, której stery po zmarłym w 1929 roku założycielu przejął jego syn, Wacław Jerzy Liebert, podcięła niemiecka agresja na Polskę. Zdewastowany zakład miał jednak szansę bardzo szybko stanąć na nogi, Wacław Liebert pojawił się w nim już dzień po tym, gdy w 1945 roku okupanci opuścili miasto. Przedwojenny dyrektor zabrał się z energią do dzieła, odnosząc razem ze swoją załogą spore sukcesy. Niestety, nowa władza okrzyknęła go wrogiem ludu. Firma przeszła pod zarząd państwowy, a prześladowany Liebert musiał uciekać z kraju.

Znacjonalizowany zakład przestał wytwarzać gazomierze, na początku lat 50. musiał się przestawić na liczniki zużycia wody i zegary - decyzja o tym zapadła na wysokim szczeblu. Nowe produkty szybko zdobyły uznanie klientów, szczególnie, że w obu przypadkach Metron praktycznie zmonopolizował rynek.

Można powiedzieć, że w Polsce czas upływał odmierzany przez charakterystyczne i pięknie bijące zegary kominkowe (kto z Państwa ma jeszcze taki antyk w domu?) oraz inne opracowywane w toruńskim zakładzie czasomierze. To właśnie w Metronie powstały pierwsze polskie zegary na baterię, a później również kwarcowe.

W latach 80. z taśm produkcyjnych zdejmowano 600 - 700 takich mechanizmów dziennie, poza tym w ciągu miesiąca w zakładzie powstawały nawet cztery tysiące zegarów sprężynowych oraz zegary sterujące, które m.in. pracowały w każdej wyprodukowanej wtedy w kraju pralce automatycznej. Przy okazji warto dodać, że wytwarzane w Metronie zegary na baterie miały w sobie coś z wina. Im starsze, tym lepsze?

Zobacz także:

Specjalnie dla naszych Czytelników przygotowaliśmy zestaw 10 rzeczy związanych z Motoareną, o których powinni wiedzieć nie tylko fani żużla. Zobaczcie sami! Zapraszamy do galerii!

10 rzeczy, które powinieneś wiedzieć o Motoarenie! [LISTA]

Poniekąd tak, bo ponad 30 lat temu, w czasach permanentnych niedoborów, trzeba było szukać zamienników różnych stosowanych przy ich budowie części. Personel musiał w takich sytuacjach sporządzać stosowną dokumentację, tak zwane karty odstępstw. Symbolem kryzysu stały się karty odstępstw od kart odstępstw.

Tu jednak nie chodzi o problemy z częściami. Każdy wyprodukowany zegar musiał przez kilka dni leżakować. Wisiał na specjalnej tablicy i odmierzał czas pod okiem pracowników zakładu, którzy - jeśli to było konieczne - korygowali pracę mechanizmu.

Na Targową i do hali

Produkcja rosła, już w latach 50. pomieszczenia przy ulicy Bydgoskiej okazały się zbyt ciasne. Poszczególne oddziały zaczęły się zatem przenosić do dawnej fabryki słodyczy przy ulicy Targowej, gdzie z czasem wyrosła główna siedziba firmy, oraz hali wystawowej na obrzeżach Parku Miejskiego na Bydgoskim Przedmieściu. Metron gospodarował tam do 1991 roku.

Krok za krokiem

Tadeusz Perlik był związany z firmą przez całe swoje zawodowe życie. Na emeryturę odszedł ostatecznie w 2016 roku, pracę zaczął natomiast po ukończeniu Technikum Mechanicznego w roku 1972.

- Najpierw, pod nadzorem starszego kolegi poznawałem arkana pracy jako technolog, następnie jako konstruktor oprzyrządowania, by skończyć jako konstruktor wyrobów, jakimi były zegary i wodomierze. Nie było się rzucanym od razu na głęboką wodę - wspomina. - Jeszcze lepiej mieli pracownicy, którzy zaczynali od szkoły przyzakładowej, po skończeniu której mogli przy wsparciu zakładu kontynuować naukę w technikum i na wyższej uczelni. Stąd właśnie wywodziło się przywiązanie do firmy.

Było ono zresztą w różny sposób wzmacniane, również poza pracą.

- W firmie działało wiele organizacji społecznych, które wypełniały godziny popołudniowe. Ponieważ moje zainteresowania głównie kierowały się ku turystyce i sportowi, stąd z sentymentem wspominam spartakiady zakładowe, na których pracownicy rywalizowali na stadionie w lekkoatletyce w różnych kategoriach wiekowych. Prym wiódł tu pan Florian Woynowski, wygrywając wszystkie konkurencje w swojej kategorii wiekowej - dodaje Tadeusz Perlik, który przez wiele lat stał na czele działającego przy Metronie koła nr 24 Polskiego Towarzystwa Turystyczno-Krajoznawczego.

- Podsumowaniem imprezy był mecz pracownicy kontra dyrekcja/działacze - emocje kibiców były ogromne. Dużym zainteresowaniem cieszyły się też rozgrywki drużyn piłki nożnej i siatkówki. Ambicją każdego wydziału było wystawienie swojej drużyny, nie wynik, lecz uczestnictwo się liczyło. Aby należycie się do turniejów przygotować, firma wynajmowała w szkołach sale gimnastyczne na treningi, kupowała dla drużyn koszulki i fundowała nagrody dla najlepszych. Tradycyjnie organizowane były zawody strzeleckie o puchar dyrektora, najlepsi strzelcy reprezentowali firmę w lidze międzyzakładowej w Toruniu.

W zakładzie prężnie działał również Klub Techniki i Racjonalizacji, wspierając zarówno racjonalizatorów, autorów patentów oraz organizując Giełdy Pomysłów i wyjazdy na targi przemysłowe i techniczne do innych zakładów. Klub Honorowych Dawców Krwi zrzeszał przeszło stu krwiodawców i był najprężniejszym w Toruniu, przez wiele lat prezesował mu Kazimierz Przygocki.

Przeczytaj również: Jak zmieniały się autobusy MZK

Pracownicy zakładu mieli także do dyspozycji klub, który znajdował się przy ulicy Krasińskiego. To tutaj m.in. koncertował bigbitowy zespół Metrony.

- Zaczynaliśmy w 1965 roku - wspomina perkusista Metronów Ryszard Kasprzewski. - Najpierw graliśmy u mnie w piwnicy, później, kiedy zakład kupił nam sprzęt, przenieśliśmy się do klubu.

Metrony koncertowały również w zakładowym ośrodku wczasowym w Gdyni-Orłowie, gdzie w latach 60. stanęło kilkanaście domków. Zakład dorobił się także ośrodka kolonijnego. Dzieci pracowników Metronu spędzały wakacje w Ponarach pod Morągiem nad jeziorem Narie.

Kolonie w Ponarach

- Te kolonie w Ponarach tak zacieśniały zawarte tam przyjaźnie i nie tylko, że dzieci długo je utrzymywały - wspomina Tadeusz Perlik. - Na Facebooku działa strona Miłośników Ponar. Uzupełnieniem były też tygodniowe wycieczki dla starszych dzieci i młodzieży na południe Polski oraz dla wyróżniających się pracowników.

Dawni pracownicy firmy wspominają również stołówkę, sklepik oraz przychodnię zakładową, w której lekarz i dentysta przyjmowali pacjentów.

Dziś Metron nie jest już nawet cieniem tego, który działał jeszcze trzy dekady temu. Stare dobre czasy minęły, trwająca od kilku lat agonia firmy była przez nas wiele razy opisywana. Weterani zakładu patrzą na nią z żalem, a jego twórcy pewnie przewracają się w grobach. Zmarły w 1929 roku Wacław Liebert senior dołączył do Samuela Bogumiła Lindego, Michała Hubego, Efraima Szregera i innych zasłużonych torunian, spoczywających na cmentarzu ewangelicko-augsburskim przy ulicy Młynarskiej w Warszawie. Jego syn, który musiał opuścić kraj, zmarł w latach dziewięćdziesiątych w Kanadzie.

Zobacz także

NowosciTorun

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na nowosci.com.pl Nowości Gazeta Toruńska