Denata ćpło, zgło i zugło

Powaga panująca na sądowej sali czy w pokoju prokuratora z reguły nie zwiastuje niczego dobrego. Wesołość mogą jednak wzbudzić raporty policyjne. Co w tych sprzed lat można znaleźć?

<!** Image 2 align=none alt="Image 175521" sub="Praca policji na co dzień do wesołych nie należy, ale już z raportów często można się pośmiać / Fot. Adam Zakrzewski">Fatalne sformułowania przez lata są opowiadane przez prokuratorów czy sędziów i stanowią pewnego rodzaju katalog gagów „sprzedawanych” później jako dowcipy.

I tak pewnien policjant przesłuchujący kobietę w rubryce „zawód” wpisał: „matka”.

<!** reklama>W czasie zabawy ludowej w strażackiej remizie jeden z uczestników upił się i wszczął awanturę demolując lokal. Później w kącie załatwił potrzebę fizjologiczną. Wezwany policjant sporządził notatkę służbową, w której napisał m.in.: „Załatwił potrzebę filozoficzną (zes...się), po czym powiedział do mnie: „Wypier...”, co sumiennie uczyniłem”.

Zaprzestał pracy węchowej

W innym procesowym dokumencie policjant napisał: „Psu poddano do nawęszenia otwór po sprawcy, który podjął pracę węchową, lecz jej zaprzestał z powodu wałęsających się kotów”.

Nawet opis najbardziej dramatycznego wydarzenia może przyprawić o salwy śmiechu: „Złapał ją za szyję, która ze strachu wybiegła na klatkę schodową w samej koszuli” - napisał w raporcie policjant relacjonujący przebieg napadu dokonanego na lokatorkę jednego z toruńskich mieszkań.

„Podejrzany zamieszkuje w piwnicy razem z workiem” - skwitował inny funkcjonariusz w swojej notatce, poszukując stałego miejsca zamieszkania osoby podejrzewanej o dokonanie drobnych włamań. Początkowo myślano, że „worek” to pseudonim kompana podejrzewanego. Z czasem okazało się, że workiem ten mężczyzna się przykrywał, żeby w nocy nie zmarznąć.

Inny policjant, który wpadł na trop szajki okradającej hurtownie, napisał: „Sprawcy ukradli alkohol, sprzedali go, a za uzyskane pieniądze kupili wódkę”.

„Denat jechał na rowerze, nagle go ćpło, zgło i zugło”. Dopiero po pewnym czasie okazało się, że policjantowi piszącemu tę notatkę chodziło o to, że mężczyzna doznał zawału serca podczas jazdy rowerem.

„Denat leżał na brzuchu, obrudzony ziemia-piasek, a z ułożenia zwłok wynikało, że jechał na rowerze” - skonstatował w służbowej notatce funkcjonariusz wezwany do wypadku drogowego.

„Z Wisły wyłowiono mężczyznę bez rąk, który się okazał być kobietą bez nóg” - można przeczytać w nieco już pożółkłych aktach prokuratorskich.

Natomiast w innej notatce służbowej policjant patrolujący okolice parku na bydgoskim Przedmieściu stwierdził, że „z samochodu dochodziły odgłosy stosunków pozamałżeńskich”.

Pijany rowerzysta jadąc rowerem gwizdał „Heil halo”. Policjant, który go zatrzymał, napisał potem w notatce służbowej: „Obywatel jechał nietrzeźwy rowerem i gwizdał po niemiecku”.

Robotnik leśny zatrudniony przy wycince drzew podszedł do zaparkowanego samochodu, w którym dwoje młodych ludzi uprawiało seks. Mężczyzna przerwał im rozkoszne chwile i na kawałku kartki wypisał mandat: „50 złotych za pracę seksualną w miejscu niedozwolonym”. Ukarany odwołał się od tej decyzji i wygrał sprawę.

Ironicznie...

Mężczyzna przekraczał jezdnię w niedozwolonym miejscu. Został zatrzymany przez policjanta. Podczas legitymowania przechodniowi puściły nerwy i... zwieracze. Policjant, słysząc charakterystyczny odgłos, napisał w notatce: „Przekraczał jezdnię w niedozwolonym miejscu oraz znieważył policjanta ironicznie charcząc odbytnicą”.