Do Sudanu Południowego płynie pomoc z Torunia

Weronika Buchalska, Paulina Obermueller i Alicja Minc przez pół roku robiły wszystko, by zebrać 1000 dolarów potrzebnych na odnowienie studni w biednym Sudanie Południowym.

- Zainspirowała nas Janina Ochojska z Polskiej Akcji Humanitarnej. Zapytałyśmy się, ile kosztuje taka studnia i zdecydowałyśmy się pomóc. To było całkowicie spontaniczne działanie - mówi Alicja Minc.

- Chciałyśmy, żeby akcja zbierania pieniędzy nie była zwykłym wyciąganiem ręki po pieniądze, stąd maraton Zumby, kiermasze, sprzedawanie ciastek, biżuterii i inne pomysły - dodaje Weronika Buchalska.

- Wszystko zakończyło się koncertem zorganizowanym w MDK , w którym udział wzięli uczniowie naszej szkoły, a nawet absolwenci I LO. Janina Ochojska dziękowała nam za zbiórkę - wylicza Paulina Obermueller.

Dziewczyny zgodnie przyznają, że zbiórka była bardzo wyczerpująca, ale dzięki temu doceniają wysiłek włożony w podobne akcje.

- To dzięki atmosferze w naszej szkole - mówi Alicja Minc. - Zawsze mamy wsparcie ze strony dyrekcji. W akcji pomagali nam też rodzice i nauczyciele, zwłaszcza Ilona Szyling, która skontaktowała nas z PAH-em i koordynowała całą akcję.

- Jesteśmy dumne, że się udało, a najbardziej cieszyłyśmy się, gdy zobaczyłyśmy zdjęcia studni, które dotarły do nas kilka dni temu - mówią zgodnie.

Początkowo akcja miała trwać aż dwa lata, a dziewczyny miały ambicję uzbierać 10 tys. dolarów na budowę studni. Jednak później okazało się, że PAH odnawia już istniejące instalacje, a na zebranie funduszy jest tylko niecałe pół roku.

- Do momentu organizacji koncertu finałowego miałyśmy już całą sumę, a sam koncert przyniósł jeszcze dodatkowo 1500 zł, które zostały wpłacone na konto akcji „Pajacyk”.

Dziewczyny spotykały się też z obojętnością, gdy ktoś proszony o pomoc twierdził, że nie obchodzą go problemy w Afryce.

- Młodzież raczej nie jest zainteresowana pomaganiem - podsumowują bohaterki z I LO.

Teraz muszą zająć się przygotowaniami do matury.