Dobry film powinien chwycić widza za grdykę już od pierwszych kadrów

[break]
- Najważniejszy jest temat i scenariusz. Już po kilku stronach widać, czy jest szansa, aby było z tego coś dobrego. A rola tak naprawdę powstaje na stole montażowym. Zawsze jak oglądam się na ekranie, to przeżywam mękę. Mam wrażenie, że wszystko zrobiłem nie tak - opowiadał Jan Peszek podczas niedzielnego spotkania z widzami w kinie Centrum w CSW. - W kinie zawsze jest ryzyko, że to, co wydobędzie się przed kamerą, już nigdy nie będzie można powtórzyć. W teatrze następnego dnia wszystko można jeszcze poprawić, zagrać zupełnie inaczej. Podobno wystąpiłem już w ponad 190 filmach i różnych produkcjach telewizyjnych. Jak ja to zrobiłem? Kiedy?

Jan Peszek nie tylko spotkał się w niedzielę z widzami, ale również zaprezentował swój słynny monodram „Podwójne solo” oraz odebrał Złotego Anioła Tofifestu za niepokorność.

Pokora wobec pracy

- Każde wyróżnienie jest czymś, co potwierdza sens tego, co się robi - mówił aktor kilka godzin przed uroczystością. - Zawsze miałem poczucie pokory wobec pracy. Jestem pracoholikiem. Spełniam się zawodowo. Dla mnie aktorstwo jest pasją poznawania natury człowieka. Uwielbiam to robić. I niezmiernie cieszy mnie to, że za to wszystko, co popełniam na scenie, dostaję jeszcze jakieś pieniądze. Że wcielając się w rolę, mogę sobie pozwolić na robienie wielu złych rzeczy, za które nie pójdę do więzienia.

Za dużo wzorców w kinie

Aktor opowiadał m.in. o przygotowaniach do roli Bruce Lee w sztuce „Wejście smoka. Trailer”, udziale w kontrowersyjnym filmowym projekcie Tymona Tymańskiego „Polskie gówno”, a także o próbach twórców kina na nowy sposób opowiadania o polskiej historii na przykładzie „Hiszpanki”.

Przy tej okazji nie zabrakło pytań o obecną kondycję polskiego kina.

- Starsze pokolenie twórców wciąż żyję w swoim świecie, a młodzi nie są w wystarczający sposób zdeterminowani, aby się otworzyć. Na tym tle wyróżnia się Małgorzata Szumowska, która posiada własny język wypowiedzi. W reszcie propozycji za dużo widać wzorców - mówił aktor. - Zawsze oglądając film trzeba sobie zadać pytanie, które Gombrowicz sformułowałby: „Czy mnie to przewierca, czy też nie?” Gdy oglądałem „Miłość” Michaela Hanekego, to od pierwszych kadrów miałem przekręconą grdykę.

Kolejne spotkania

O córce, Marii Peszek, mówił krótko: - Zrezygnowała z teatru, w którym bardzo dobrze sobie radziła. Wybrała zupełnie inną drogę, gdzie również daje sobie radę z dobrym skutkiem. Szanuję jej wybór - opowiadał. - Maria jest właśnie tuż przed wydaniem swojej czwartej płyty. Widzę, jak to ją rujnuje. Cały album jest już gotowy, ale ona wciąż myśli o tym, co jeszcze by w nim zmienić. Jest perfekcjonistką, dla której mistrzem jest Grzegorz Ciechowski.

Podczas niedzielnej inauguracji laury trafiły nie tylko do rąk Jan Peszka, ale również do Pawła Tchórzelskiego. Aktora Teatru Horzycy nagrodzono Flisakiem dla wybitnego twórcy związanego z regionem kujawsko-pomorskim.

Dziś czeka nas kolejna porcja spotkań. O godz. 20.30 Grímur Hákonarson opowie widzom w kinie Centrum o swoim filmie „Islandzka opowieść”, a o godz. 21 Paweł Hejbudzki zdradzi w „Od Nowie” kulisy powstawania „Goodbay - Auf Wiedersehen”.

Z kolei już jutro - również w klubie „Od Nowa” - będzie można porozmawiać z Robertem Więckiewiczem po pokazie filmu „Krol życia”. Początek spotkania o godz. 18.45. Wstęp wolny.