Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Drzwi tramwaju przytrzasnęły chodzik

Justyna Wojciechowska-Narloch
Czytelnicy skarżą się na motorniczą, która prowadząc tramwaj spowodowała groźną sytuację. - Było o krok od tragedii - opowiada pani Krystyna, pasażerka tramwaju toruńskiej linii nr 5. - Gdyby nie reakcja innych pasażerów, nie wiem, co by się stało. Ktoś mógł nawet zginąć.

<!** Image 3 align=none alt="Image 212546" sub="Fot. S. Kowalski">

Czytelnicy skarżą się na motorniczą, która prowadząc tramwaj spowodowała groźną sytuację. - Było o krok od tragedii - opowiada pani Krystyna, pasażerka tramwaju toruńskiej linii nr 5. - Gdyby nie reakcja innych pasażerów, nie wiem, co by się stało. Ktoś mógł nawet zginąć.

<!** reklama>

Incydent, który zrelacjonowała nasza Czytelniczka, miał miejsce w poniedziałek, 27 maja, tuż przed południem. Kobieta jechała tramwajem linii nr 5 o bocznym numerze 229. Na przystanku przy ul. Reja do pojazdu chciał wsiąść niepełnosprawny mężczyzna. Poruszał się korzystając z tzw. balkonika.

Z jej opowieści wynika, że człowiek ten próbował najpierw wstawić chodzik do tramwaju, a potem sam do niego wsiąść. W trakcie tych czynności niespodziewanie zamknęły się drzwi pojazdu, a ten po prostu ruszył.

Balkonik został przytrzaśnięty, a przerażony inwalida stał dalej na przystanku. W tramwaju zrobił się wielki krzyk, zareagowali przestraszeni pasażerowie, którzy widzieli całą sytuację. Dopiero wówczas motornicza zatrzymała pojazd.

- Był już jakieś 20 metrów za przystankiem - mówi pani Krystyna. - Wyglądało to wszystko naprawdę makabrycznie. Prowadząca tramwaj spowodowała niebezpieczną sytuację, nie spojrzała w lusterka i przytrzasnęła chodzik niepełnosprawnemu człowiekowi. To cud, że nie przytrzasnęła drzwiami jego samego. Wtedy tragedia gotowa. Kobieta, która linią nr 5 jeździ regularnie, twierdzi, że za każdym razem, kiedy tramwaj prowadzi młoda motornicza, podróż odbywa się z przygodami. Pojazd bardzo ostro hamuje, trzeba się mocno trzymać poręczy.

- Myślę, że ta pani nie do końca zdaje sobie sprawę, kogo wozi. Przecież tramwajami jeżdżą też starsi ludzie, czasem niepełnosprawni, matki z dziećmi. Trzeba umieć prowadzić taki pojazd - dodaje kobieta.

Piotr Reich, rzecznik prasowy Miejskiego Zakładu Komunikacji w Toruniu poinformował nas, że motornicza złożyła obszerne wyjaśnienia. Żeby jednak móc podjąć dalsze kroki, niezbędna jest pisemna skarga od osoby poszkodowanej.

- Pismo to będzie stanowiło podstawę do dalszych działań z naszej strony. W chwili obecnej nie możemy ujawnić szczegółów wyjaśnień motorniczej, ponieważ nieco inaczej opisuje ona zaistniałe zdarzenie - tłumaczy Piotr Reich. - W przypadku niezgodności wersji dwóch stron przeważnie prosimy o konfrontację w celu ustalenia prawdziwości zdarzenia, do którego doszło. W sytuacji, kiedy uznana zostanie racja osoby poszkodowanej, przekazujemy całą dokumentację ubezpieczycielowi, który określi, czy przyzna, czy odrzuci ewentualne odszkodowanie, jeśli oczywiście pasażer będzie o to zabiegał.

Wszystkie pojazdy komunikacji miejskiej są ubezpieczone. Tym samym pasażer od momentu oczekiwania na przystanku, poprzez całą podróż, do momentu opuszczenia pojazdu, również podlega ubezpieczeniu.


Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na nowosci.com.pl Nowości Gazeta Toruńska