<!** Image 3 align=none alt="Image 216957" >
Gwałt na dziecku w Bydgoszczy odbił się szerokim echem w całej Polsce. Czy w Toruniu mamy do czynienia z histerią? Czy na placach zabaw i boiskach w mieście rzeczywiście zrobiło się niebezpiecznie?
W Bydgoszczy półtora tygodnia temu pobito i zgwałcono 10-latka. Pedofil wciąż jest na wolności, a rodzice w Toruniu drżą o swoje dzieci.
Dwie historie z dwóch różnych krańców Torunia budzą skojarzenie z brutalnym wydarzeniem sprzed kilkunastu dni. Na Podgórzu na orliku obok szkoły przy ulicy Paderewskiego przez wiele tygodni sześćdziesięcioletni mężczyzna regularnie częstował dzieci słodyczami, wodą, lodami i grał z nimi w piłkę. <!** reklama>
- Dzieci nazywały go „dziadkiem”, traktowały jak trenera. Byliśmy pewni, że przychodzi z wnukiem - opowiada Halina Czekała, babcia dwojga dzieci, które regularnie korzystają z tamtejszego orlika.
Kobieta uważa, że mężczyzna w ten sposób oswajał dzieci, żeby potem je wykorzystać. Precyzyjnie kreśli jego portret. To ona zaalarmowała policję oraz dyrektora pobliskiej szkoły podstawowej, która administruje orlikiem.
Policja: Do niczego nie doszło
- Żaden z rodziców nie potwierdził, żeby w kontaktach z mężczyzną dochodziło do czegoś niepokojącego. Częstując dzieci słodyczami nie łamie prawa. Dopóki nie dojdzie do przestępstwa, nie możemy nic zrobić - mówi Wioletta Dąbrowska, rzecznik toruńskiej policji. Potwierdza, że policja zna personalia mężczyzny.
W tej sprawie rodzi się wiele pytań. Dlaczego mężczyzna spędzał tak wiele czasu z dziećmi, dlaczego częstował je słodyczami oraz czy robił to zupełnie bezinteresownie?
Czy sprawa z Podgórza miała coś wspólnego z wydarzeniami na Skarpie i co naprawdę wydarzyło się dwa tygodnie temu na placu zabaw za pawilonem Maciej?
- Mężczyzna próbował wyprowadzić z placu 2,5-letnią córeczkę przyjaciółki - opowiada dzwoniąca do „Nowości” mieszkanka Skarpy. - W ostatniej chwili koleżanka wyrwała dziecko z rąk mężczyzny.
Na policję sprawy jednak nie zgłosiła. Tłumaczy, że ze strachu przed zemstą mężczyzny. O szczegółach zdarzenia nie chce mówić, odmawia rozmowy. Wiadomo tylko, że na chwilę straciła dziecko z oczu, bo zagadała się z koleżanką.
- Mogłoby być i tak, że ktoś próbował dziewczynce pomóc, myśląc, że się zagubiła - zastanawiają się toruńscy policjanci. Kobieta cały czas może zgłosić sprawę policji.
Psychoza... ratuje dzieci?
Gdy pytamy na Skarpie o to wydarzenie, mieszkańcy nie dziwią się:
- Osiedle zawsze było bardzo niebezpieczne. Ekshibicjoniści, mężczyźni nagabujący nastolatki, dziecka nie można stracić z oczu - mówi mężczyzna, którego spotykamy z żoną i synami w pobliżu placu zabaw. - Histeria po bydgoskiej sprawie? Lepiej niech rodzice panikują, w ten sposób może uchronią dziecko przed zboczeńcem.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?