Gorszące sceny w Gorzowie

<!** Image 1 align=left alt="http://www.nowosci.com.pl/img/glowki/bednarczyk_piotr.jpg" >Nawet śmierci kolegi z toru nie potrafili uszanować. Nie wiem już, co musiałoby się stać, by derby Ziemi Lubuskiej odbyły się w normalnej, przyjaznej atmosferze. Bo skoro nawet śmierć Lee Richardsona posłużyła do wywołania kolejnej wojny, to już chyba nic nie jest w stanie sprawić, by gorzowianie i zielonogórzanie mieli chłodne głowy.

Cała Polska to widziała, bo mecz na żywo transmitowała telewizja. I obejrzeliśmy gorszące sceny, nie służące żużlowi i kompromitujące obydwie drużyny i jej działaczy.

<!** reklama>Uważam, że mecz powinien zostać przerwany już w momencie, gdy na stadion dotarła informacja o tragedii. Żużel to nie piłka nożna czy koszykówka, w których można ewentualnie sobie skręcić nogę w kostce. W tych dyscyplinach można byłoby oddać hołd rozgrywając zawody bez dopingu, z minutą ciszy, bez muzyki itp. Sądzę, że taka forma byłaby dopuszczalna.

Liczy się bowiem sam gest. Natomiast w żużlu jest inaczej. Być może po niektórych zawodnikach wiadomość o tragedii spłynęła jak woda po kaczce, ale na pewno byli i tacy, (zakładam, że zdecydowana większość), którym zostało to w głowie i absolutnie nie powinni kontynuować zawodów, by nie sprowokować kolejnego nieszczęścia.

Niestety, w Gorzowie o tym zapomniano. Może ktoś policzył, ile straci na biegopunktówce? Nie wiem, dlaczego zdecydowano się jeździć dalej. A potem zielonogórzanie, gdy przegrali jeszcze dwa biegi, nagle się namyślili, żeby jednak nie jechać. Jedni i drudzy zachowali się poniżej krytyki.