Grudziądzcy kierowcy jeżdżą na pamięć i nie stosują się do znaków drogowych

Grudziądzanie nie patrzą na znaki drogowe. Szczyt ich bezmyślności widać zwłaszcza na jednym z przejść kolejowych i tam, gdzie ulice krzyżują się z torami tramwajowymi.

Ubiegłotygodniowy powrót tramwajów, które znów kursują pomiędzy centrum miasta a osiedlem Rządz, zaskoczył wielu kierowców.

- Uczulaliśmy naszych motorniczych, których część przez pewien czas odpoczywała od prowadzenia tramwaju, żeby byli bardziej uważni i mniej liberalnie korzystali ze swojego prawa o pierwszeństwie przejazdu - zapewnia Jerzy Kindel, dyrektor do spraw technicznych w Miejskim Zakładzie Komunikacji. - Mimo to zdarzały się pewne sytuacje i kolizje, ale na szczęście niegroźne i nie działo się to jakoś lawinowo, więc nie nazwałbym tego serią. Dziwi mnie natomiast fakt, że w większości przypadków sprawcami takich zdarzeń są mieszkańcy Grudziądza z wieloletnim stażem. To świadczy o ich lekkomyślności i złośliwości. Podobnie wygląda sprawa z zastawianiem torów. Przez ostatni tydzień trochę takich zastawień było, wczoraj mieliśmy do czynienia z czymś takim na Toruńskiej. Tutaj również najczęściej winni są grudziądzanie.

Jak przyznają jednak w MZK, blokowanie torowiska na odcinku centrum miasta - osiedle Rządz nie powodowało zbyt dużych opóźnień w ruchu tramwajów. Najczęściej już po kilku minutach - na widok pojazdu Straży Miejskiej - niesforny kierowca auta zjawiał się i można było odblokować tory.

Tymczasem policjanci alarmują i wskazują czarne punkty w mieście, gdzie najczęściej dochodzi do kolizji aut z tramwajami.

- Są to od wielu lat skrzyżowania: aleja 23 Stycznia - Focha, Dworcowa - Hallera i Chełmińska - Wiejska - wylicza nadkom. Marek Mitura, naczelnik Wydziału Ruchu Drogowego Komendy Miejskiej Policji w Grudziądzu. - To miejsca, w których ograniczona jest widoczność, a w każdym z nich do kilkunastu zdarzeń rocznie. Najczęściej wynikają one z tego, że kierowcy zapominają o pewnych zasadach i jeżdżą na pamięć.