Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Gruz plus komin. Rzecznik Paralusz nie uznaje, komornik stuka

Ryszard Warta
Ryszard Warta
red
wszystko ma swój kres. Po cichutku, bez rozgłosu - jak informowaliśmy w „Nowościach” wczoraj - służbę na toruńskich ulicach zakończył fotoradar Straży Miejskiej. Sprzęt powędrował do magazynu i ma być sprzedany.

Pewnie znajdzie się chętny do kupna, bo choć toruński fotoradar swoje lata ma, przebieg spory i nie da się ukryć, był lekko bity - podczas słynnej kraksy przy Broniewskiego - to wciąż stanowi skuteczną maszynkę do robienia pieniędzy. Wyrok zapadł jeszcze w zeszłym roku, decyzją prezydenta Zaleskiego, ale nie do końca było wiadomo, kiedy ów dzień wyzwolenia od fotoradaru nastąpi. No i nastąpił 1 kwietnia, i wcale nie był to primaaprilisowy żart.
O ostatecznym wycofaniu Straż Miejska nie informowała, bo jak wyjaśnił na naszych łamach rzecznik municypalnych Jarosław Paralusz: „nie uznaliśmy tego za ważną wiadomość”. Myślę jednak, że w tym milczeniu był zamysł taktyczny: a nuż się niektórzy nie połapią, że nie trzeba już wypatrywać tego niebieskiego doblo?

Zapewne większość zmotoryzowanych płakać po fotoradarze nie będzie, zwłaszcza ci, którym pozostał suwenirek w postaci pamiątkowej fotki. Amatorzy szybkiej jazdy pamiętać powinni, że pozostały jeszcze fotoradary stacjonarne będące w gestii Inspekcji Transportu Drogowego, bardzo mobilne - rejestratory w policyjnych radiowozach i kilka zwykłych policyjnych suszarek, które zdjęć nie robią, ale i tak zapłacić trzeba.
Fotoradaru mi nie żal, bo prewencyjna skuteczność tych urządzeń jest co najmniej dyskusyjna. Zbyt szybka, niedostosowana do warunków jazda to realny problem i przyczyna niejednej tragedii. Pytanie tylko, czy to najlepsze rozwiązanie tego problemu.
Fotoradaru nie żal, ale chętnie bym zobaczył na naszych ulicach jakiś bardziej uniwersalny wynalazek, który nie tylko przekroczenia szybkości mógłby dokumentować, ale nie byłby też ślepy na drogowych psychopatów, nieuznających ani świateł, ani pasów na jezdni, ani zasad zdrowego rozsądku, motocyklistów wyjących na najwyższy obrotach i zachowujących się tak, jakby droga należała tylko do nich, a nawet pieszych, dla których spacerowanie po pasach przy czerwonym świetle czy przebieganie jezdni sto metrów od pasów to żaden problem, bo przecież to ci okropni kierowcy powinni uważać.

Tuż przed Wielkanocą młotek komornika odstukał sprzedaż tego, co zostało po dawnej rzeźni miejskiej w widełkach Targowej i Lubickiej. Teren kupiła firma Willa Developer, która po sąsiedzku, obok budynków fabryki pierników, buduje swe Piernikowe Osiedle .
Z dawnej rzeźni pozostał gruz plus komin. Pewnie i on zniknie. Szkoda, bo w Polsce jest kilka przykładów na to, jak ciekawie można taką XIX-wieczną architekturę przemysłową adaptować i rewitalizować. Dobrze, że przynajmniej z fabryką kotłów, czyli późniejszym Bumarem przy Lelewela, w miarę się udało. Na Jakubskim Przedmieściu ta szansa poszła w piach. Podobnie jak przekonanie, że przejęcie terenu przez prywatnych inwestorów to zawsze najszybszy sposób na jego zagospodarowanie. Jak widać, nie
zawsze.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na nowosci.com.pl Nowości Gazeta Toruńska