Hala musi zarabiać, ale nie kosztem okolicznych mieszkańców

Dziwi Pana parkingowa awantura przy ul. Bema?
[break]
Podniosłem rękę za budową hali, z dyskusji dotyczącej parkingu zapamiętałem zapewnianie, że ruch rozproszy się po okolicznych osiedlach. Ryzyko, że będzie problem z parkowaniem, było jednak duże. Sprawdzają się czarne scenariusze.
Czy nie można było przewidzieć tego typu kłopotów?
Dysproporcje pomiędzy liczbą osób, które może pomieścić hala a ilością kopert na parkingach są duże, ale trzeba uczciwie powiedzieć, żaden tego typu obiekt sportowy nie pomieści 5 czy 8 tys. miejsc parkingowych.
Co powiedziałby Pan mieszkańcom, którzy muszą śledzić repertuar imprez hali, a w dniu dużych koncertów boją się wyjeżdżać autem z osiedla, bo już nie zaparkują?
Hala musi zarabiać, a więc duże imprezy będą się odbywać. Ale nie może odbywać się to kosztem mieszkańców. Trzeba pogodzić dwa interesy.
Jakieś pomysły?
Osiedle Bema wymaga szczególnych rozwiązań - przeglądu wolnych terenów wokół i być może stworzenia dodatkowego parkingu.
Kto ma się tym zająć i kto za to zapłaci?
Prawdopodobnie wejdę w skład miejskiej komisji, powołanej do rozwiązywania podobnych problemów. Jedno z pierwszych jej posiedzeń mogłoby dotyczyć tej sprawy. Przy Bema skumulowały się problemy parkingowe, na które choruje całe Bydgoskie Przedmieście. Będziemy rozmawiać w koalicji (PO, PiS, Czas Gospodarzy - przyp. red.), żeby wprowadzić w życie program tworzenia miejsc parkingowych - przeglądu ulicy po ulicy, a tam gdzie jest to możliwe, reorganizacji i ustanowienia ulic jednokierunkowymi, z możliwością skośnego parkowania. Rozwiąże to przynajmniej częściowo problem parkowania na całym osiedlu. Problem ulicy Bema zgłoszę na pierwszym posiedzeniu komisji rozwoju strategii miasta i gospodarki przestrzennej.