Ile było ofiar Andrzeja S., byłego proboszcza pedofila z Mszana k. Brodnicy? Pokrzywdzeni przerywają milczenie
Na tym nie koniec. Ksiądz Andrzej S. nie raz nocował u siebie ministranta. Działo się to, oczywiście, za zgodą jego bardzo religijnych rodziców, którym do głowy nawet by nie przyszło, że coś jest nie tak. Potem były wizyty za dnia.
„Ustawiał wszystko tak, by na plebanii nie było proboszcza. Dawał kartonik zachodnich słodyczy. Mieli ich w piwnicy niesamowite ilości, jak dziś w dużym sklepie. Wszystko z darów. W biedzie i szarości Peerelu to było jak skarb. Chłopców, którzy dostawali od księdza S. słodycze, było co najmniej kilkunastu. Z niektórymi mijałem się w drzwiach plebanii” - relacjonował mężczyzna.
Przeczytaj: Najgłośniejsze przypadki pedofili wśród księży w Polsce
W wieku 18 lat po raz pierwszy próbował popełnić samobójstwo. Gdy opowiedział w szpitalu o gwałtach, lekarka porozmawiała z jego rodzicami i powiadomiła kurię. Odpowiedź przysłał biskup chełmiński Marian Przykucki, następującej treści: „Szanowna Pani Doktor. Uprzejmie dziękuję za list oraz za przekazane w nim smutne informacje. Boleję nad opisanymi faktami. Sprawa jest mi znana. Ksiądz został skierowany po rekolekcjach na inną placówkę z zagrożeniem, że w razie powtarzania się przestępstw będzie pozbawiony możliwości wykonywania obowiązków kapłańskich. Polecam Panią Doktor i Jej trudną pracę opiece Bożej i na pomyślność Nowego Roku serdecznie błogosławię”.
Sprawdź: Ile zarabiają księża? Zobacz najnowsze stawki 2018